nie pytajcie o tą różową bluzkę, ale to zdjęcie jest z Sylwestra, a ten upływał namprzed znakiem "think pink"

dżizaskurwajapierdolękurwadżizaschujjapierdolęchuj! czyli innymi słowy, ale ona mnie wkurwiła właśnie. mówi mi, że 14.38 jedziemy na lodowisko, to jej mówię, że nie mogę, bo nie mam ani grosza przy dupie. to nie! jadą po mnie tym 14.38, kurwajapierdolęchuj. nigdzie nie jadę, nie mam kasy i cha im w de, idę czytać Pottera.

juutro ;> jedyne co mnie przeraża to to, że mama dziś do mnie z tekstem "musimy zadzwonić do Ani zapytać czy jedziesz". ale jak to, czy jadę?! no jadę, Matiś miał być zdrowy...
bo jak coś nie wypali, to obiecuję, że ochujam dziś, naprawdę. totalnie wtedy dostanę takiej kurwicy, że jak mnie ktokolwiek dotnie, to do domu wróci w kawałkach i go własna matka nie pozna.

dżizaskurwajapierdolęchuj, ujmując to wszystko w jednym słwowie.

ps. ehe, miałam nie przeklinać. ale nie moja wina, że mam chujozę.