photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 LUTEGO 2012

3 miesiące temu..

siedzę teraz z kolacją przed sobą. a 3 miesiące temu... jeśli się nie myle, to czekałam na pierwsze dźwięki Escape.

 

tak, powspominam, opiszę. po prostu chciałabym się cofnąć do tego czasu...

wchodzę kilka minut po 18 do hali. zostaję obmacana przez ochronarzy. idę na płytę. czekam. support. czekam.

pierwsze dźwięki Escape. dźwięki perkusji. mój cholerny pisk. po chwili głos Jareda i Echelonu. darłam się jak pojebana, chociaż miałam łzy w oczach. łzy szczęścia, radości. mimo to, nie ryczałam. wytrwałam. później night of the hunter, oczywiście byłam mokra w pewnej części piosenki. ściągam bluzę. macham glowstickami. jaram się. tato robi zdjęcia i filmy. kolejne piosenki. i nagle "wtf, gdzie Jared jest?" (był jedyną osobą, którą widziałam - Tomo był za daleko, a Shann chował się za perkusją). tato pokazuje mi, że na tej "wyspie", jak to nazwałam. ciągnę go i biegniemy pod malutką scenkę. staję of kors daleko. śpiewamy akustyczne piosenki. szukam jareda po trubunach. w końcu widze go na scenie. biegnę z tatą na swoje miejsce. rzucam glostwickami. zazdroszczę Kondradowi. "giv mi de makrofojn rajt nał". śmieję się. i nagle K&Q. chce mi sie potwornie ryczeć. chciałabym czekać na chłopaków, ale by się tato do pracy nie wyrobił, jakbym czekała. wychodzę z atlas areny. cholernie mi zimno. wsiadam do auta. wypijam całą butelkę coca-coli czy tam sprite'a. jedziemy do domu. zasypiam. śpię 2 godziny. budze się, patrzę na tatę. a on jakby nigdy nic, dalej prowadzi pełny energii. gadam z tatą. o czym? o tym, że mi się cholernie podobało i  że chcę jeszcze raz. zasypiam. tato budzi mnie pod domem. patrzę na godzinę, 2.30 nad ranem. idę do domu, wchodze po chichu żeby nikogo nie obudzić. kładę się do łóżka i zasypiam.

 

chcę jeszcze raz.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika foreverxalonee.