Lód w mojej krwi rani moje żyły i czuję chłód kolejnych dni, które pewnie jeszcze przeżyję. Znów tylko ból zaciska mi pętle na szyi I nie rozumiem słów, którymi mówią do mnie inni. Ich pragnień, ich gestów, ich wyrazów ich twarzy Ich prawdy, ich szczęścia i chyba nawet ich marzeń. Weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź I stój tam ze mną, aż się zmęczę i spadnę Prowadź gdzie chcesz jestem gotów na cokolwiek Możesz mnie mieć więc mnie weź nie martw się o mnie Za darmo możesz mnie zachować lub zapomnieć Bierz co chcesz z czymkolwiek będzie Ci wygodnie. Wypluwam krew otwartą raną w moim sercu Nie chce umierać a samotność jest mordercą..