Wczoraj gdy tylko udało mi się zepchnać z siebie Moritza wysłałam go do łazienki, a sama wygodnie ułożyłam się w łóżku. Gdy powoli zaczęłam zasypiać poczułam jak łóżko ugina się pod ciężarem chłopaka.
- Chciałaś spać beze mnie? - zapytał.
- Skądże, przecież nie śpię. - zaśmiałam się.
- To co robimy?
- Jak to co? Idziemy spać.
- Ale ja nie mam ochoty spać. - powiedział przysuwając się do mnie.
- Ale ja mam i to ogromną. - powiedziałam całujac go krótko i odkręciłam się do niego plecami.
- Jesteś okropna. - szepnął mi do ucha.
Objął mnie ramieniem i wtuleni w siebie zasnęliśmy. Gdy się obudził Moritz ciągle spał. Delikatnie zeszłam z łóżka, nałożyłam szlafrok i zeszłam na dół. W kuchni zastałam Kristie i Nohemi.
- Hej. - powiedziałam witając się z obiema buziakiem w policzek.
- Jak się spało lub może nie spało? - zapytała roześmiana Nohemi.
- Cudownie się spało. Dawno wstałyście?
- Z dwie godziny temu. - powiedziała Kristie.
- To która już jest godzina?
- 14:30. - usłyszałam w odpowiedzi.
- To trochę nam się pospało. Muszę iść obudzić Moritza, bo mieliśmy odwiedzić jego kolegę.
Poszłam na górę i skierowałam się do swojego pokoju. Gdy weszłam do środka chłopak już nie spał. Siedział na łóżku z telefonem w ręku.
- Dobrze, że jesteś. Dzwonił Lucas i pytał kiedy będziemy. - powiedział chłopak.
- No ja właśnie przyszłam, żeby Cię obudzić żebyśmy się zbierali.
- A może za chwilę? Najpierw trochę poleżymy. - powiedział ciągnąc mnie za rękę tak, że wylądowałam na jego kolanach.
- Nie ma szans. Idź się myć, a ja w tym czasie zrobię śniadanie. - powiedziałam wstając i kierując się ponownie na dół.
Poszłam do kuchni, zrobiłam jajecznicę i dwa kubki kawy i czekałam aż Moritz zejdzie na dół. Po chwili chłopak pojawił się w kuchni i mogliśmy zjeść. Później ja poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Po 20 minutach byłam z powrotem w kuchni. Tym razem zastałam tam również Marisol.
- Hej Marisol. - uśmiechnęłam się do dziewczyny. - Moritz, możemy się zbierać.
- Wybieracie się gdzieś? - zapytała dziewczyna.
- No tak. Chcemy odwiedzić kolegę Moritza. Chyba nie będzie problemu z opieką dla Vicky?
- Skądże, nie o to mi chodzi. Po prostu zimno jest, możecie wziąć mój samochód.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do dziewczyny i wzięłam od niej kluczyki.
Podałam je Moritzowi, pożegnaliśmy się ze wszystkimi, ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku mieszkania Lucasa. Ciągle rozmawialiśmy i śmieliśmy się. W pewnym momencie poczułam silne uderzenie. Straciłam przytomność.
_____________________________________________________________
Jednak jest rozdział dzisiaj. Cieszy się ktoś?
CZYTASZ - SKOMENTUJ
Użytkownik footballstory
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.