Z dnia na dzień było coraz bliżej świąt. Przygotowania zaczęły się już na dobre. Marisol wzięła urlop i razem sprzątałyśmy dom i przygotowałyśmy świąteczne potrawy. Od czasu do czasu pomagał nam Adam i Vicky. Zdarzało się, że siedziałyśmy do późna, ale chciałyśmy żeby wszystko było idealne. Zarówno Kristie i Nohemi, jak i Moritz mieli przyjechać w wigilię, więc do tej pory chciałyśmy mieć już wszystko skończone. Naprawdę się napracowałyśmy, ale dzień przed świętami efekt był zadowalający. Jedyne co zostało to ubrać choinkę, ale to zostawiłyśmy na jutro. Wszystko skończyłyśmy około 18 i byłyśmy kompletnie padnięte. Wypiłyśmy tylko kawę i rozeszłyśmy się do pokoi. O 16 mieli być już goście, więc postanowiłyśmy, że najpóźniej o 10 musimy się wziąć znowu za pracę. Ja poszłam pomóc Vicky się wykąpać i położyłam ją spać, po czym sama wzięłam prysznic, ustawiłam budzik na 9:30 i niemal od razu zasnęłam. Gdy rano zadzwonił budzik ledwo otworzyłam oczy. Zmęczenie, które odczuwałam było ogromne. Najchętniej wcale nie podnosiłabym się z łóżka, jednak wiedziałam, że muszę. Z trudem się podniosłam i poszłam prosto do łazienki. Wykonałam całą poranną toaletę i gotowa zeszłam na dół. Marisol już siedziała w kuchni i piła kawę.
- Hej. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Cześć, cześć. W dzbanku jest kawa, pij i bierzemy się do roboty.
- Co mamy jeszcze do zrobienia?
- Najpierw trzeba ubrać choinkę, później jeszcze poodkurzać no i przygotować stół, jedzenie podgrzać.
Szybko wypiłam kubek kawy i wzięłyśmy się do roboty. Gdy ubierałyśmy choinkę przyszła do nas Vicky i trochę nam pomogła. Zajęło nam to ponad pół godziny. Gdy skończyłyśmy ja zrobiłam małej śniadanie, umyłam ją i pomogłam się ubrać, a Marisol w tym czasie poodkurzałam. Gdy mieszkanie było już idealnie czyste do domu wrócił Adam. Ja i Marisol podgrzewałyśmy w kuchni wszystkie potrawy, a on nakrył do stołu. Kilka minut przed 16 wszystko stało na stole, a Adam był w drodze na lotnisko. Ja poszłam przebrać Vicky i sama się przygotować, a w tym czasie Marisol miała schować prezenty pod choinkę. Kilka minut stałam przed szafą zastanawiając się co na siebie włożyć. W końcu zdecydowałam się na spódniczkę w kwiaty i białą koszulkę. Zabrałam ubrania do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, wyprostowałam włosy i zrobiłam makijaż. Wróciłam do pokoju, nałożyłam beżowe szpilki, wzięłam prezenty, które kupiłam po czym zeszłam na dół. Zostawiłam paczki pod choinką i poszłam do kuchni. Tam zastałam Marisol, Adama i Vicky.
- A gdzie nasi goście? - zapytałam trochę zdziwiona.
- Okupują niemal każdą łazienkę. - zaśmiała się Marisol.
- No tak, rozumiem.
Siedzieliśmy w czwórkę i rozmawialiśmy czekając, aż będziemy w komplecie. Pierwszy dołączył do nas Moritz. Gdy tylko go zobaczyłam nic innego się nie liczyło. Rzuciłam się mu na szyję całując go mocno.
- Zostawimy Was samych. - usłyszałam głos Marisol.
- Tak strasznie za Tobą tęskniłam. - powiedziałam do chłopaka.
- Ja też. Tak bardzo się cieszę, że Cię widzę. - powiedział ponownie mnie całując.
____________________________________________________________
KOCHAJCIE MNIE TERAZ! :D
czytasz - skomentuj
jak będzie 8 komentarzy to dodam jutro :)
Użytkownik footballstory
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.