Cały wieczór spędziłam z Vicky. Najpierw mała opowiadała mi jak było u babci, później razem zjadłyśmy kolację, pomogłam jej się umyć i położyłam ją do łóżka. Gdy zasnęła wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam komputer po czym zalogowałam się na facebooku i skypie. Sprawdziłam wszystkie aktualności na pierwszym portalu i napisałam do Kristie. Dziewczyna odpisała niemal natychmiast. Pisałyśmy ze sobą ponad godzinę. Po tym czasie pożegnałam się z dziewczyną i już miałam wyłączać komputer, ale nagle dostałam powiadomienie o wideo rozmowie z Moritzem. Szybko odebrałam i po chwili zobaczyłam twarz chłopaka w monitorze laptopa.
- Cześć piękna. - powiedział chłopak i uśmiechnął się szeroko.
- Cześć. - odpowiedziałam.
- A co tak skromnie? Nie cieszysz się, że dzwonię?
- Oczywiście, że się cieszę. Ale wolałabym Cię mieć tu obok.
- Wiem. Ja też wolałbym siedzieć z Tobą, ale wiesz że nie mogę.
- Wiem, wiem. Opowiadaj co u Ciebie. Jak Ci lot minął?
- Spokojnie bardzo. Dzisiaj miałem pierwszy trening.
- I wszystko już jest w porządku?
- W jak najlepszym. A co u Ciebie?
- Jakoś leci. Nic specjalnego.
Nie zamierzałam mówić mu o mojej wizycie w szpitalu. Nie potrzebnie by się martwił. Rozmawialiśmy naprawdę długo, bo aż do północy. Gdy skończyliśmy poszłam się wykąpać i gdy położyłam się do łóżka od razu zasnęłam. O 6:30 jak w każdy poniedziałek zadzwonił mój budzik. Nie miałam siły żeby wstać się z łóżka, ale wiedziałam że muszę. Z trudem podniosłam plecy, ale gdy już siedziałam dalej było łatwiej. Poszłam do pokoju Vicky i ją obudziłam. Razem poszłyśmy zjeść śniadanie, później wykonałyśmy całą poranną toaletę, nałożyłam jej buty i kurtkę i wyszłyśmy z domu. Po kilkunastu minutach byłyśmy już w przedszkolu. Zostawiłam ją tam i sama poszłam na swój kurs niemieckiego. Chociaż to szło mi całkiem dobrze, bo mówiłam w tym języku już dosyć płynnie. O 10 skończyłam lekcje i ruszyłam w kierunku domu. Po drodze wstąpiłam do kiosku i kupiłam paczkę papierosów. W drodze do domu zapaliłam jednego i porządnie się nim zaciągnęłam. Tak dawno nie paliłam, że niemal zapomniałam jaką to ulgę może przynieść. W mieszkaniu byłam po 15 minutach. Akurat gdy weszłam do środka zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni, a na wyświetlaczu zobaczyłam, że to tata. Byłam odrobinę zmieszana, od jakiegoś czasu się nie odzywał, a tu nagle telefon. Mimo wszystko postanowiłam odebrać. Musiałam w końcu z nim porozmawiać.
- Halo? - powiedziałam do telefonu.
- Bree, kochanie, jak dobrze Cię słyszeć! - powiedział z wyraźną ulgą w głosie.
- Co chcesz?
- Chciałbym żebyś wróciła do domu.
- Jest w nim Sara?
- Tak.
- W takim razie zapomnij. Mnie już nie zobaczysz. - powiedziałam po czym się rozłączyłam.
On naprawdę wybrał ją. Woli jakąś kobietę ode mnie, swojej własnej córki. Serce mi pękło już całkowicie. Za tydzień święta, a ja nie mam już żadnej rodziny.
_________________________
CZYTASZ - SKOMENTUJ :)