Pniemy się znowu w górę!
Po blamażu na San Siro, gdzie Inter pokazał nam gdzie jest nasze miejsce, do Florencji przyjechało Napoli, które również dzielnie walczy o jak najwyższą pozycję w Serie A, a dodatkowo po ostatnim zwycięstwie nad Milanem (3-1), gracze Sarri`ego mieli zamiar ponownie zgarnąć komplet punktów w starciu z Fiorentiną.
Na Artemio Franchi każdy zawodnik jednej i drugiej ekipy walczył jak o życie. Nikt nie ustępował przez co z urazami kończyli Rebic i Tronco. W 31min w polu karnym faulowany był Kalinic i sędzia gwizdnął bezdyskusyjnego karnego, którego na gola zamienił Rodriguez. Przez całe spotkanie skutecznie odpieraliśmy ataki Napoli, próbując podwyższyć prowadzenie i kiedy kibice Violi już zacierali ręce na myśl o zwycięstwie nad gośćmi, w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Mertensa do siatki piłkę skierował Insigne i tym samym uratował przyjezdnym punkt!
Coś niebywałego, zamiast prestiżowego zwycięstwa, kończymy mecz remisem.
Na osłodę udało się wreszcie coś ugrać w Lidze Europy. Nie potrafiliśmy u siebie, a udało się na Białorusi. Skromnie bo skromnie, ale wreszcie wygraliśmy z BATE 1-0 po golu Kalinica w 18min gry. Czekało nas teraz spotkanie z liderem grupy - Marsylią i jeśli chcieliśmy zachować szanse na wyjście z grupy, musieliśmy pokonać Francuzów.
Zanim jednak kibice emocjonowali się starciem z Marsylią, przyszedł czas najwyższy na przełamanie się w Serie A! Po sześciu meczach bez zwycięstwa nareszcie udało się wygrać, a naszą ofiarą padł beniaminek - Frosinione. Łatwo nie było, gdyż to gospodarze pierw objęli prowadzenie, ale potem szybko odzyskaliśmy kontrolę nad meczem i zdobyliśmy niezwykle cenne 3pkt!
Potem przed własną publicznością z trudem pokonaliśmy naszych sąsiadów w tabeli - Sassuolo (8 miejsce). Gola na wagę zwycięstwa strzelił nasz środkowy obrońca - Astori. Niestety słodycz drugiego zwycięstwa z rzędu w Serie A popsuła kontuzja Kalinica, którego zobaczymy dopiero w lutym przyszłego roku.
Całkowicie nie udał się nam dla odmiany mecz o wszystko w Lidze Europy, gdzie na Artemio Franchi mimo wyrównanego spotkania przegraliśmy z Olympique Marsylią 0-2. Szkoda bo przez większą część spotkania to my stworzyliśmy sobie więcej okazji do strzelenia gola, ale to ostatecznie w 62min z karnego Cabella i potem Batshuayi w 90min wyrzucili nasz zespół z rozgrywek LE. Plusem jest to, że teraz możemy skupić się na lidze.
Jadąc do Udinese chcieliśmy podtrzymać zwycięską passę w lidze, ale zdawaliśmy sobie sprawę że łatwo nie będzie. Na Fruli wybiegliśmy w najsilniejszym składzie na czele z naszym najlepszym strzelcem - Rossim.
Przez pierwszą połowę w zasadzie nie działo się nic godnego odnotowania, ale za to druga odsłona wynagrodziła kibicom pierwsze 45min. Już na jej początku Rossi po fantastycznym prostopadłym podaniu od Valero, mocnym uderzeniem nie dał szans Karnezisowi i prowadziliśmy 1-0. Nie cieszyliśmy się zbyt długo bo 2min później Di Natale doprowadził do wyrównania. Strata bramki podziała na nas niezwykle mobilizująco i zaczęliśmy poczynać sobie śmielej czego efektem był gol młodego Babacara w 60min, który przytomnie zachował się w polu karnym i ponownie wyprowadził nasz zespół na prowadzenie.
Do końca nie daliśmy już sobie wyrwać tego jakże ważnego zwycięstwa i 3pkt stały się faktem!