Ubrałam rurki, czarną koszulę na krótki rękaw i szpilki. Wytarłam mokre od łez policzki i wyszłam z domu. Szłam chodnikiem wpatrując się pusto w przechodniów, samochody i otaczające mnie domy. Miałam ochotę ukryć się przed tym całym światem ale wiedziałam
też że nie mogę być teraz sama bo wtedy do głowy przychodzą mi najdziwniejsze myśli. Szlam już niezły kawał kiedy zorientowałam się ze zaniosło mnie pod dom Natalii. Podeszłam do drzwi i zapukałam lekko, już po chwili otworzyła mi Rebeca.
-Dzień dobry panienko.
-Dzień dobry Rebeco.-Wyszeptałam ledwie słyszalnie.
-Czy Natalia jest w domu?-Spytałam wchodząc do środka razem z kobietą.
-Nie, nie ma jej wyszła.
-To ja jednak pójdę.-Odwróciłam się na pięcie i chciałam wyjść kiedy odezwał się Jordi, który właśnie wszedł do holu.
-Lena no coś ty. Wchodź Nat zaraz wróci.-Uśmiechnął się szeroko. Zostałam i weszłam z Jordim do salonu.Usiadłam na kanapie i lekko podkuliłam nogi pod brodę.
-Coś się stało że przyszłaś?-Chłopak obserwował mnie przez chwilę.
-Nie, wszystko w porządku.-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Lena przecież widzę że coś jest nie tak. Możesz mi wszystko powiedzieć... Pewnie pokłóciliście się z Davidem co?-Spojrzał na mnie troskliwie, nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
-Lena, co jest?-Jordi zapytał się, podszedł do mnie i chciał mnie przytulić.Odsunęłam się od niego nie pozwalając się mu dotknąć.
-To przez Davida? Jeśli on cię skrzywdził to nie ręczę za siebie.-Jordi zacisnął pięści.
Pusto patrzyłam w jedno miejsce co chwila zalewając się łzami. Jordi nadal dopytywał co się stało aż w końcu do salonu weszła Natalia i podbiegła do mnie jak tylko zobaczyła ze płaczę.
-Lenka co się dzieje?-Szeptała przytulając mnie do siebie.
-Wszyscy faceci są tacy sami...-Wyłkałam cicho.
Jordi został wyproszony przez Natalię i zostałyśmy same. Uspokoiłam się na tyle aby móc opowiedzieć wszystko Natalii. Dziewczyna siedziała i z niedowierzaniem patrzyła na mnie. Jordi wszedł do salonu z kamienną miną i kucnął przy mnie.
-Nie daruje mu tego. Mówiłem mu ze jak cię skrzywdzi to pożałuje....-Wyszeptał patrząc na mnie ze smutkiem w oczach.
-Przestań Jordi. Ja dam sobie sama radę, Daj spokój nie warto.-Z wielkim trudem uniosłam kąciki ust ku górze.
-Muszę z nim przynajmniej pogadać. Zresztą zrobię co zechcę. Nie dam rady patrzeć na to obojętnie.
-Nie warto nic z tym robić. Ja na prawdę dam radę, nie zrobię nic głupiego, nie przez niego...
-Lena a może to była jakaś pomyłka albo ktoś zrobił aby właśnie rozbić wasz związek?-Natalia spojrzała na mnie.
-Nie i nie chcę!-Odwróciłam głowę od Jordiego i Natalii. Wieczorem po bardzo długim przekonywaniu mnie na rozmowę z Davidem, zgodziłam się i wtedy mogłam wrócić do siebie....
Wróciłam wreszcie z przychodni...
Tylu ludzi jest chorych że siedziałam tam dobre 2 godziny;/
Chcecie jeszcze jeden dziś? No to co najmniej 10 "fajne" i 5 komentarzy ^^