photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 SIERPNIA 2012

Chcę się zaćwiczyć, zamęczyć, zaskakać, zagłodzić. Mam odczucie, że jedzenie jest wszędzie (a zwłaszcza we mnie), że ja ciągle jem, wszystko jem. To bez sensu! Nie chcę jeść, nie chcę czuć smaków, chcę moją (nie)normalność! Wszyscy pokolei mnie zostawiają, opuszczają... "Anoreksja" też ma mnie opuścić? Ma zabrać swe kraty ze mnie i zostawić samą na pastwę losu? Na pastwę losu, w którym co krok jest gdzieś jedzenie? Co prawda, tęsknie za niektórymi smakami, ale jak wczoraj spróbowałam trochę jednego zapomnianego smaku, notabene smaku miliona kalorii!... Wyrzutami znowu rozszarpałam się w środku, a dopiero co czułam się odrobinkę lepiej. Problem jest swego rodzaju azylem. Wolę pisać "problem", a nie "anoreksja", ponieważ nigdy nie wypowiadam tego słowa z moich ust, poza tym nie przypominam sobie bym kiedykolwiek uważała, że "anoreksja" jest ze mną. Nigdy nie uważałam też, że mam problem, czy, że jestem chora. Coś w mojej głowie siedziało, ale nigdy tego nie zdefiniowałam, dlatego trudno mi teraz to jakoś określić, teraz, gdy mniej więcej wiem, że mam problem. Wracając do tematu, rutyna dnia tworząca się przez rutynę jedzenia jest dla mnie bezpieczna. Nie mogę wyjśc poza to, nie poradzę tam sobie, nie mam sił, ani odwagi, ani nawet wsparcia od kogoś! Więc nie chcę. Świta mi w głowie słowo "marzenia". I co ja mam zrobić? Jak mam pogodzić jedno z drugim? Jak mam być szczęśliwa i żyć? Wychodzi mi tylko, że albo będę jadła, będę wyniszczać się wyrzutami sumienia, a co za tym idzie, depresją i złym stanem psychicznym, ale za to być może będę w rękach trzymać marzenia (tylko być może!), albo zostanę przy swoim, będę w jakiś sposób bezpieczna, stęskniona marzeniami, z pustką w rękach, lecz bez tak częstych wyrzutów, furii i histerii, bo nie wykluczam, że nie będzie ich wogóle. BEZ SENSU. Boję się, naprawdę się boję. Boję się każdego poranka i każdego wieczora, boję się tego, co przyniesie nowy dzień. Boję się odzywać, otwierać usta, jeść, pić, iść spowrotem do szkoły i codziennie spotykać tych samych ludzi, codziennie uśmiechać się na siłę i chodzić z napisem "Wszystko dobrze" wypisanym na czole.  Ale może chociaż wraz z powrotem do szkoły, powrócę do kilku istotnych rzeczy? Taniec, pisanie wierszy.


Ostatnio ciągle pęka mi skóra. Jet strasznie sucha, a do tego ciągle zapominam smarować się kremami nawilżającymi. A jak już posmaruję, to skóra od razu wchłania i na powrót jest sucha. Boję się już swojej wagi. Za dużo we mnie strachu i smutku, i samotności. Ale ja się chyba do tego przyzwyczaiłam? Tylko niekiedy przez jakiś jeden jedyny dzień przeszkadza mi to, lub stresuje i myślę sobie, że chciałabym coś nowego zrobić, coś czego dawno nie robiłam, spontanicznie i z kimś, nie samotnie. A potem wracam do rzeczywistości i żyję w przyzwyczajeniu. Może faktycznie to tylko przyzwyczajenie? Może tak się przyzwyczaiłam, że oszukująco nie odczuwam potrzeby spotykania znajomych, śmiania się do rozpuku itp? Mam w głowie tyle nie wyjaśnionych pytań, tyle niezrozumiałych dla mnie rzeczy. Chyba przez całę swoje życie nawet połowy nie zdążę wyjaśnić.


Jakże ja wyblakłam przez te kilka lat... Mama chyba widzi to najbardziej, ona pamięta mnie za tamtych czasów, ja naprawdę mało pamiętam. Wyblakły wspomnienia wraz z tym, gdy wyblakłam sama ja.

Komentarze

blackskinny Kochana, jesień to tylko preludium zimy.
29/08/2012 21:22:02
wantbeperfect Proszę Cię, błagam, zdecyduj się na terapię. POZWÓL SOBIE POMÓC! Życie w takim stanie, hibernacji, lub nawet gorzej NIE JEST NORMALNE. I MASZ MOŻLIWOŚĆ TO ZMIENIĆ! Masz ją, słyszysz?! Po prostu tych myśli, wytworzonych przez autodestrukcyjnego potwora jest zbyt wiele, okrywają Twoje prawdziwe ja, Twoje marzenia, dobre myśli, miłość, pasję. IDEAŁÓW NIE MA! A boi się każdy, nie tylko Ty, naprawdę! Boże, wiem, że piszę bez sensu. Ale tak bardzo chcę, byś mogła choć przez chwilę poczuć się lepiej. Chyba niczego nie pragnę teraz bardziej.
I jest ktoś, kto nie zostawi Cię nigdy.
Wiem, że to mało pocieszające.
Ale ja będę zawsze dla Ciebie.
Pamiętaj.
27/08/2012 22:00:16
flyfeather Możliwość jest niewiadoma. Może ją mam, może nie, nie każdy z tego wychodzi przecież, nawet jeśli się stara, a może ja akurat jestem tą za słabą osobą?
Dziękuję Ci. Niezmiernie.
28/08/2012 12:31:18
wantbeperfect Ci którzy nie wychodzą, po prostu tego nie chcą!
A każdy kto tego mocno chce ma możliwość, by z tego wyjść!
Ale musisz przestać myśleć o sobie jak o przegranej!

To o Tobie ostatnia część mojej notki. Chcę, byś wiedziała.
A dziękować nie masz za co, naprawdę.
28/08/2012 18:06:01
flyfeather Uwierz, że mam. Gdy czytam to co do mnie piszesz, lub dla mnie (np w dziszejszej notce), jejku, robi mi się troszkę cieplej na mym serduszku. To trochę nie do opisania, ale po prostu niezmiernie mi miło, że ktoś we mnie tak bardzo wierzy i chce mi pomóc i wspierać, że ktoś wogóle czasem o mnie pomyśli. Więc dziękuję. Zadziękuję Cię kiedyś. :)
28/08/2012 22:55:32
lena0508 ,,Ci którzy nie wychodzą, po prostu tego nie chcą''- tak dokładnie jest.
29/08/2012 21:06:46

imoth najważniejsze abyś chciała dobra dla samej siebie,wierzę.
29/08/2012 19:47:13
~sfdsjhksd żryj.
29/08/2012 18:00:44
fatcoow Kochanie strasznie smutno mi to czytać. Też ciągle toczę walkę ze samą sobą.. Nie poddawaj sie, mimo wszystko, walcz, po prostu walcz.
Też mam okropnie suchą skórę...
tęskniłam.
28/08/2012 14:41:51
~abasa wyniszczysz się psychicznie, fizycznie i będziesz miała za swoje, skoro chcesz.
28/08/2012 13:53:20
nenya Ta... miłość... ona nie jest teraźniejsza i nie niszczy mnie od teraz. Ja niszczyłam ją, Ona mnie, taki dziwny mechanizm, który z początku działał bardzo dobrze... teraz wszystko się spieprzyło. Nie wiem już czego chcę i czy chcę czuć to co czuję. Lepiej chyba byłoby nie czuć nic...

Ja też wyblakłam. Nie przez... chorobę ale przez chęć bycia kimś innym niż jestem. Teraz nie poznaję własnego odbicia w lustrze, nie jestem już pewna czy to w ogóle ja...
27/08/2012 20:33:08
flyfeather Ale właśnie żyjąc nią cały czas teraz w teraźniejszości niszczysz się. :( Powinnaś zostawić ją w przeszłości i przestać się już winić. Chociaż nie wiem co tam zaszło, wiem, że nie powinnaś się już winić, bo to także do niczego nie doprowadzi, ewentualnie do Twojej depresji. Z doświadczenia wiem jakie to trudne, żeby zapomnieć i dać sobie spokój, ale jeśli w końcu się uda... jest lżej.
Tak, czasem chciałoby się nie czuć nic. Bo nawet jak się czuję pustkę to jest to coś, i jest to okropne.
27/08/2012 20:46:49
nenya Nie wiem czy jestem gotowa na to żeby pozwolić jej odejść. Było lepiej dopóki Go nie widziałam. Wystarczyła chwila i wszystko legło w gruzach. Cała moja pewność siebie, postanowienia... wszystko. Liczyło się tylko to uczucie, które mi wtedy towarzyszyło, nie było nic innego. Tak bardzo chciałam Go dotknąć, upewnić się, że wszystko będzie dobrze... ale zasłużyłam na to, zasłużyłam na to żeby cierpieć i żeby Jego widok sprawiał mi ból taki jak ja sprawiałam Jemu.
27/08/2012 21:00:18

40kgbedzienajlepiej może jeśli ona odejdzie wróci wszystko,,,
27/08/2012 20:24:08