photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 31 LIPCA 2012

Mam w sobie miliony cegłówek, żelaznych piłek, czegoś co tony waży. Jestem przepełniona wyrzutami i boję się ich. Czy to te wyrzuty mogą tyle ważyć? Wcale nie myślę tu o wyrzutach tylko związanych z jedzeniem, myślę o każdych, różnych, spowodowanych różnymi sytuacjami. Mam dość, mam tak straszliwe dość. Siebie, brnięcia w życie, starania się o cokolwiek. I tak zawsze est źle, zawsze robię coś źle, czy się staram, czy nie. Więc może nie warto marnować resztki sił? Ale ja tak nie potrafię. Nawet jakbym chciała sobie już wszystko odpuścić, po prostu wszystko, nie potrafiłabym. Chociaż bardzo bym chciała.

 

Zbliża się noc, za niedługo pora pójść do łóżka, spać, dać odpocząć umysłowi, ciele... Nienawidzę nocy. Męczą mnie jeszcze bardziej niż cały dzień. Wcale nie odpoczywam, ani duchem, ani ciałem, ani psychicznie, ani fizycznie. Nie mogę spać, leżę i przewracam siez boku na bok po miliony razy, po miliony minut... W końcu zaczynam płakać z tego wszystkiego i tym bardziej nie mogę spać. Niby czuję się senna, niby potrzebuję snu, a przyjść on błogo do mnie nie może. Mam dość siebie, swoich myśli i wszystkiego wokół, codziennie kładę się, zamykam oczy i proszę samą siebie o szybkie zatracenie się w nieświadomość. Bez ścian mojego pokoju, bez łóżka, bez siebie, bez swojego umysłu, po całym dniu tylko tego pragnę. Dzisiaj tym bardziej, bo mój stan jest okropny i chcę jak najszybciej nie czuć tego co czuję. Wypiję dziś herbatę z melisą, lipą, werbeną i innymi takimi, nie mam pojęcia czy to zadziała, zazwyczaj inne herbaty nie działały, ani tabletki, ale i tak mam nadzieję, że tym razem trafiłam na produkt, który mi pomoże. 

 

Warsztaty jako tako przeżywam. Dzisiaj jestem cała połamana, wszystko mnie boli i mam pełno siniaków. Mogłoby być lepiej, ale jest jak jest. Jutro nie chcę tam iść, dziś czuję się tak fatalnie, że nie chcę! Nie chcę wychodzić z domu i pokazywać się ludziom, nie chcę iść przez miasto z tym ciężarem w środku, z którym mogę poruszać się tępem żółwia, bo jest tak ciężki. Chcę spać, długo spać, a potem wrócić do rutyny moich dni. Warsztaty burzą mi rutynę. Obiady tam są znośne, jak na mój wyblakły smak, nie najgorsze, lecz nadal irytuje mnie jedzenie o 13. Jem jednak coś, żeby nie paść na zajęciach. Irytuje mnie też jedzenie w takim gronie. Ciągle mi się wydaje, że każdy siępatrzy co, ile i jak jem. Krępuję się, nie lubię tak jeść, wolę w samotności, ewentualnie z Mamą, czuję się wtedy spokojniejsza. Po zajęciach przychodzę do domu bardzo zmęczona, może i spalam tam jakieś kalorie? Kalorie wyrzutów. Tak, znowu ten aspekt.

 

Z Mamą znowu awanturowa sytuacja. Jestem załamana, Mama też. Jestem okropna. Ciekawe czy gdybym bya taka jak kiedyś czy dzisiaj też stwarzałabym takie problemy? Nie wliczając w to teraźniejszego problemu odżywiania wogóle. Chciałabym wiedzieć. Często rozmyślam co by było gdyby i układam jakieś wersje wydarzeń, dobre, złe, normalne, obojętne. Czasem piszę z tego wiersze. Brakuje mi teraz jakiegoś ciepła, nie fizycznego, taki mogę zapić herbatą i przykryć kocem. Może już nigdy nie odnajdę tego ciepła, kto wie? Zostanę tylko z tą herbatą i kocem. Ewentualnie kilkoma swetrami. I będę oszukiwać siebie, że jest mi ciepło, o tak, ciepło, tam w duszy... Że herbata, koc i sweter dociera też do duszy. Przecież tak dobrze umiem oszukiwać, nauczyłam się tego ze względu na jedzenie, nauczyłam oszukiwać organizm, że wcale nie jest głodny i nie potrzebuje jedzenia, nauczyłam się najadać herbatą jakkolwiek dziwnie to brzmi), nauczyłam się kłamać pod względem jedzenia, wyimaginowaną kreską oddzielać z talerza część jedzenia, jakbym zawsze wiedziała ile gram mogę włożyć do ust... A jednak, jeśli chodzi o oszukanie swojego stanu ducha, to tego po prostu się nie da. Owszem udawać siebie w dobrym humorze też się idealnie nauczyłam, ale tylko zewnętrznie, wewnętrznie czuję to co czuję, niezależnie od tego co pokazuję zewnętrznie. Niedługo pora na herbatę, jeszcze trochę niech się oczy zmęczą. Poszłabym do Mamy, ale, cytując, i tak spędzam z nią przemnóstwo czasu, więc nie będę przeszkadzać. Poczytam książkę.

Komentarze

~dianajudyta jeśli masz psychiatrę zapytaj o jakieś tabletki na sen. oczywiście o ile nie jesteś ich przeciwniczką. mnie np. pomaga hydroxyzyna, jeszcze ma też działanie uspokajające.
03/08/2012 20:20:42
dulcet44 Powinnaś korzystać z każdej wolnej chwili z mamą :)
02/08/2012 11:40:57
blackskinny Ach, więc wracasz.
31/07/2012 23:47:50
flyfeather Zobaczymy jak to będzie.
01/08/2012 17:08:42

~lejn jakie to warsztaty? teatralne?
01/08/2012 15:26:32
flyfeather Niee, nie nadawałabym się do teatru ani trochę.
01/08/2012 17:08:12

tobeskinny8 Ja też potrzebuje tego ciepła i chyba nigdy go nie znajdę ;(
01/08/2012 11:29:10
katexmoss wyrzuty są niezwykle ciężkie, obciążają i ciało, i duszę.
01/08/2012 0:13:39
akcydentalnie Zauważyłam, że gorzej się czuję, tym więcej czasu chciałabym spędzać z Mamą.. Nie wiem, może masz podobnie. I też nienawidzę jeść przy wszystkich, boję się, że za chwilę ktoś zwróci mi uwagę że jem za dużo. Ale to chyba każda chora dziewczyna tak ma. Na warsztatach robisz cos, co kiedyś sprawiałoCi przyjemność ? Spróbuj wyciąnąć z tego esencję, zatracić się w tym, zapomnieć o wszystkim i żyć tylko na tej sali. Ech.. łatwo sięmówi,ale jak się nie próbuje, to wciąż tylko będzie się mówić
31/07/2012 23:34:25

Informacje o flyfeather


Inni zdjęcia: Polska kobyła zimnokrwista bluebird11:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24