niedziela-koncert

post-motywacja. gdybym jeszcze kiedyś odważyła się przytyć:

ALE ZANIM PÓJDĘ

3:43

Dostałam skrzydeł. Lecę coraz wyżej i jeśli zjem o kebaba za dużo, będzie bardzo głośny i bolesny upadek. Spotkaliśmy po koncercie kolegów z wakacji- D i M. Pierwszy tak się ucieszył jak mnie zobaczył, że podniósł mnie i obrócił dookoła :). M zrobił to samo tylko jakoś tak radośniej. Oznajmił z oburzeniem że to jego jestem kobietą. (tak przy okazji to gówno prawda). Potem próbował jakoś zagadywać, wprosił się na półmetek, ale trochę mu nie poszło.

Tak ogólnie to bardzo się z tego powodu cieszę. Dostał wiadrem zimnej wody- gdyby te #icebucketchallenge nie wystarczyło.

Kocham to jak z nim było, ale nienawidzę tego, jak się z tym obnosił. Poza tym zauważyłam, że im mniej zależy mi na kimś, tym bardziej się on zaduża. Mężczyźni mają w genach, że lubią zdobywać. Ludzie lubią chcieć mieć to, czego dostać nie mogą.

A w szkole jakie cuda! Mam adoratora, który szukał mnie w internecie przez dwie godziny. Cały czas widzi mnie w szkole i boi się przywitać. Podejście na poziomie podstawówki, ale ej! Czemu takie rzeczy nie działy się kiedy miałam 10kg więcej? Chyba warto połączyć fakty.

Chyba już pisałam o tym zajebistym chłopaku z klasy, który też coś zdecydowanie ma? Ale tym razem to mnie paraliżuje sama myśl.

I wróciłam do biegania chyba na dobre. Początkującemu kolażyście nie udało się mnie dogonić pod górkę! Dopiero pod koniec jak już wyjechał i pojechali dalej, powiedział, że jestem niesamowita i drugi potwierdził, że mam dobre tempo.

Wszystko mi się układa. Tylko kilka kg mniej. Całe życie niesamowicie poprawiło swoją jakość.

Czuję się trochę sama. Gdyby M. pokazał, że mu zależy, niczego by mi nie brakowało. Ale mam za to kilka opcji! Gdybym chciała kogoś mieć na siłę, dałabym radę. Ale to jest bez sensu.