Tato powiedział, że ludzie wrażliwi i inteligenti mają w życiu gorzej. W tym momencie nie interesuje mnie to czy jestem wrażliwa albo inteligentna- natomiast interesuje mnie to, że mam gorzej, a mówiąc dobitniej mam prze****ne. To dlatego, że za około 12 godzin mam egzamin z romantyzmu i bardzo mi się to nie podoba, bo diablo się denerwuję i chciałabym mieć to już za sobą z wspianą w usosa tróją, nawet na 125 szynach, ale tróją. Mogę zostać przy tym oskarżona o subtelność pędzącego nosorożca, mogę zostać oskarżona o brak zrozumienia romantycznych idei, mogę zostać nawet oskarżona o skrajną głupotą- zapiszę to wszystko z namaszczeniem w moim pamiętniczku pochwał o ile dostanę tróję. Wtedy pójdę się napić piwa i napiję się go setnie. Wolałabym jednak napić się go w atmosferze triumfu.
Poza tym- żadnej dokumentacji z posiedzenia debili i debilek, kretynów i kretynek?