XXIX - 25.07.2011
PONIEDZIAŁEK
kolejny poniedziałek..
te wakacje mi umykają..
gubią się pomiędzy litrami alkoholu,
między kroplami tego deszczu,
który jest wiernym towarzyszem.
czuję się źle we własnej skórze,
ciało odmawia posłuszeństwa.
wstyd za przeszłość.
żal ściska serce,
które pragnie stabilizacji.
przerażała ją konieczność wyboru
pomiędzy dniem a nocą .
XXX - 26.07.2011
WTOREK
kolejny spontan.
mała ucieczka z domu.
czuję jak ten spokój mnie ładuje.
ładuje we mnie zapasy energii
i uśmiechu, którego zabrakło.
wyprzedaż,
promocja,
bierz ile wlezie!
zapomniałam,
że Cię kocham.
XXXI - 27.07.2011
ŚRODA
Kraków po raz kolejny.
dobre akcje,
co się jaram.
pozytywnie zaopatrzona.
uwieńczeniem była noc z wódką,
której nie zabrakło.
ustalmy jedną wersję,
żebym wiedziała co mówić.
XXXII - 28.07.2011
CZWARTEK
taki mały początek,
czegoś nowego.
małe zmiany,
kilka powrotów do niedalekiej przeszłości.
odwiedziny,
pożegnania,
to chyba na tym polegają wakacje.
ja nie chcę tu stać bezużytecznie,
ale muszę.
XXXIII - 29.07.2011
PIĄTEK
na mieście wieje nudą,
atrakcji coraz mniej.
ludzie są coraz bardziej beznadziejni.
ten świat jest pojebany dziś.
XXXIV - 30.07.2011
SOBOTA
znowu Bielsko.
znowu pozytywna energia.
znowu on.
lubię to i go!
wrócę jutro rano
z podkrążonymi oczami,
na pół przytomna,
powiem 'dzień dobry'.
i zaopiekuje się niedzielą.
ale teraz jest sobota,
idziemy nakurwiać densa.
zwiariuję jeszcze raz,
nie teraz.
XXXV - 31.07.2011
NIEDZIELA
nie warto cokolwiek planować.
mija pare godzin
i cały dzień jest okryty złością.
ale zaraz!
ktoś przychodzi i uśmiecha się.
wspomina stare dobre czasy..
tak to ona,
cudowne boskie stworzenie,
które wspierało mnie w Hiszpanii.
umiliła niedziele,
rozkleiła mnie.
po jej wyjściu wpadła kolejna,
miła sama w sobie.
opowiadała o życiu z takim spokojem..
obejrzę film,
pójdę spać.
z biegiem czasu życie przestaje być proste,
nie jest tak łatwo jak mogłoby się wydawać,
oj nie!