VIII - 04.04.2011
PONIEDZIAŁEK
po 4 dniach rozłąki w końcu się spotkali.
wybiła 14,
on podjechał na parking,
ona zaliczyła pare minut spóźnienia.
patrząc jej w oczy powiedział,
że nic do niej nie czuje.
próbował się tłumaczyć..
została bez słowa.
po chwili milczenia i wpatrywania się w koniec drogi,
podziękowała mu za wspólne chwile.
odchodząc ze łzami w oczach i złamanym sercem rzekła
"jak bardzo Cię kochałam, tak teraz Cię nienawidzę".
nie wiem jak mógł jej to zrobić,
pierdolony egoista.
IX - 05.04.2011
WTOREK
doszła do wniosku,
że została oszukana.
2 dni przed rozstaniem mówił,
że ją kocha.
przyjeżdżał do niej z łaski,
co sprawia, że czuje się jeszcze bardziej poniżona.
tak bardzo chce zapomnieć,
że wraca do przeszłości.
sięga do sposobów,
które jeszcze nigdy niezawiodły.
nastał wieczór.
zasmakowała chwilowej euforii
zapalając trawkę.
dodała sobie energii wciagając kreskę
i od razu poczuła się lepiej.
nie dam Ci zniszczyć tego,
na co sama sobie zapracowałam.
X - 06.04.2011
ŚRODA
kumulacja sięgła granic.
każdy wysyła totka z nadzieją na wygraną.
emocje są coraz większe.
szansa na wygraną jest marna,
więc po co.
zmieniam sobie humor jednym telefonem.
w słuchawce słyszę głos,
który sprawia, że mi się chce.
to wszystko przechodzi.
pewność, że jakimś cudem dam radę!
mam w sobie spokój.
mam milion lepszych możliwości..
a ten melanż trwa już tydzień,
dobrze się trzymam!
te wibracje są toksyczne,
są kwaśne jak zdrada..
XI - 07.07.2011
CZWARTEK
zasadnicza obojętność
pomiędzy tym co było, a tym co będzie.
tłumione od kilku dni uczucia,
nagle gdzieś zanikły.
chociaż wszystko mi spada na głowę,
to ja mam mega dystans.
mam gdzie spać, co jeść.
mam uśmiech
i darmowe minuty od orendż.
trudno, tak musiało być.
nie mam złudzeń.
XII - 08.07.2011
PIĄTEK
kolejny piatkowy melanż.
tym razem grubiej niż zwykle.
mega podryw,
spotkanie po latach,
i fałszywe skurwysyny.
to miasto sprawia,
że chce się rzygać,
ale są ludzie,
dla których warto w tym mieście siedzieć.
rzeczywistość jest cudowna,
do czasu.
XIII - 09.07.2011
SOBOTA
1. wracając do kopciuszka,
którą porzucił mężczyzna jej życia..
ogarnął już jej przyrodnią siostre.
więc ona ściągła pantofelek
i opierdoliła mu dupe.
aktualnie żyje w swoim świecie,
w którym nie liczą się tylko nogi i cycki.
zwraca uwagę na ludzi,
z którymi zabawia się dniami i nocami,
ale nie pozwala się traktować jak przedtem,
jak szmate.
2. sobotni wypad na zadupie,
na którym zaśpiewał człowiek,
którego głos zabija stres.
liczył się tylko on
i potok pięknych słów z jego ust.
oczywiście obok mnie była ona.
razem uratowałyśmy życie pijanej starce.
z nią jest mi najlepiej.
potrzebowałam dwóch lat,
żeby zrozumieć,
że chciałabym Cię mieć przy sobie
w każdym momencie swojego życia.
XIV - 10.07.2011
NIEDZIELA
niedzielna rozkmina nie jest najlepsza.
porażka na pełnej.
odpoczywam,
czilluje,
regeneracja trwa.