Mam kaca moralnego po wczorajszym wpisie... Przepraszam i Was i siebie.
Przemyślałam to wszystko, przeanalizowałam cele, drogi jakie muszę przejść, zasoby mojej siły i czas, jaki mam na wykonanie moich przeróżnych zadań. Wnioski? Żadnych głodówek. Bardzo nie chce utracić mojego super metabolizmu, a jak wiadmo diety bardzo wpływają na nasze trawienie... Poza tym nie mogę skazywać się teraz na absolutny brak siły, bo czeka mnie wiele ciężkich prób...
Tak więc ograniczenie słodyczy, rozsądne jedzenie i siłownia!
Od wczoraj skrupulatnie zapisuje wszystkie moje ćwiczenia - w zeszłym roku dało to dobre efekty. Po czasie uzależniłam się od ćwiczeń, znalazłam w tym spokój co udaje mi się i teraz.
Grunt wyzbyć się słodyczy.
I czarnych myśli.