przejmując się błahostkami, problemami innych zatracam się. w świecie obcym, dotąd nie poznanym. tracę głowę, stąpam po krawędzi. wczuwam się innych, odczuwam za wielu. próbuję odnaleźć w tym wszystkim sens. powrócić do siebie, swojego małego zakręcone świata. gdzie na codzień wszystko jest pogmatwane, a ja żyje w wiecznym rozgardiaszu. popadając w rutyne dnia wczorajszego, znajdując nieodnalezione kawałki siebie. zbierając wszystko, co po sobie zostawiamy. płacz i lamęt nad niekończonymi słowami. dobrze, że dusze innych sprowadzają mnie na dobry tor. moich myśli, tlenu, miłostek.