po dwóch prawie miesiącach, wciąż nie umiem się pożegnać. pomimo świadomości i przekonania, że nie mogłam inaczej postąpić, moje dwudziestotrzyletnie życie nie potrafi zaakceptować takiej zmiany. po raz kolejny straciłam muzyczną rodzinę, którą sama stworzyłam ciężką pracą i po raz kolejny zostałam porzucona. tak ciężko mi to zaakceptować, czy chociaż zrozumieć. od tych dwóch miesięcy jest mi pusto jak nigdy. nie pamiętam, kiedy ostatnio szczerze się cieszyłam. boli mnie to wszystko. tak jakby ktoś wyrwał mi część prawej komory i rozgniótł ją na moich oczach. nie wiem gdzie szukać implantu.