Bezproduktywne gadanie.
Czcze słowa i zero szczerości z obu stron.
Nie wiem, na co wciąż liczę, skoro "unikamy się" nawet za pośrednictwem Internetu.
Najlepsze? Wszystko moją winą.
Czas pokaże - czas uleczy.
Teraz trzeba skupić się na świętach.
Trzeba skupić się na poprawie siebie i swoich relacji.
Trzeba skupić się na osiąganiu i rozwijaniu.
Trzeba skupić się na ludziach i ich problemach.
Trzeba skupić się na pomaganiu innym i doskonaleniu tego.
Potrzebuję "Magnetyzmu serca".
Och, przecież to żałosne.
Do końca tygodnia nie pójdę do szkoły, co oznacza dwutygodniowe lenistwo zamiast tygodniowego. Jak korzystam z tego czasu? Śpiąc do dwunastej, nadużywając zdolności telefonu, a później laptopa. Czas wrócić w świat podręczników i nauki. Jeśli chcę coś osiągnąć, muszę się przyłożyć.
Mam dużo wymagań - nie wiem tylko, względem kogo jest ich najwięcej. Chciałabym, by były one realne, produktywne i by były one skierowane tylko w moim kierunku. Mama ukazuje mi jednak prawdę nieco gorszą niż pobożne życzenia.
Czternastolatka na szczycie świata? Zadufana w sobie, taka śmieszna i żałosna w swych górolotnych słowach i czczych utyskiwaniach, jakże jej życie było i jest okropne. Rozwydrzona, mała, żałosna egoistka. Takich osób nie powinno dopuszczać się do dóbr, wliczając w to Internet i relacje międzyludzkie. Śmieszne, prawda? A to dopiero początek.
Nie doceniam tego, co mam, choć mam zbyt dużo. Nie potrafię spojrzeć obiektywnie i bez pychy - tak na siebie, jak i na innych. Kim jestem bez swojej buty i ironii, przemądrzałości i pychy? Pusta dziewczynka.
Ja muszę to zmienić.