pozdro napisałam książkę. a raczej rodział książki, dokładnie to dwie strony a dokłanie to jedną ale jak się rozstrzeli i jebnie interlinię 1,5 to będą dwie
własciwie to jest 9 coś a właściwie to jest któraś z tych porannych chujowych godzin w któych ludzie powinni spać i właściwie to nie wiem co zrobić
ale wróćmy do książki, która ma byc dziełem mojego życia, dorobkiem i ostatnią szansą na dostaosowanie się do świata.
kurwa co ja bredzę! ma mi zapewnić byt w postaci nieustannych wpływów na konto kwoty odpowiedniej do zakupu wódki, fajek, kawy i biletu do ekwadoru
ta no i chuja do buzi mam pierwszą stronę i zdrętwiałą nogę.
i 'quite excellent oral language' i mogę jeschać do argentyny ekwadru i kolumbii
i tam dokńczyć ksiażkę
z wielkich tragedii wczoraj to majka sobie zablokowała PIN i nie ma PUKa
z wielkich tragedii dzisiaj nie wiem co będę robić dzisiaj, jutro teraz zaraz za rok czy za dwa czy za godzinę gówno wiem dlatego wszystkich którzy wiedzą proszę o kontakt
właściwie to kiedyś na zajęciach napisałam notkę ale nie chciało mi się jej przepisywać tutaj i teraz to już jest do dupy i to jest właśnie koszt alternatywny czyli to co mogłoby istnieć gdyby nie moja cholerna głupota i lenistwo
koszt alternatywny mojego lajfu wynosi milion ale spoko 'to moja wina i mogę ją zwlaić na kogo chcę' taki idiotyczny internetowy tekst wpisujący sie w mojego idiotycznego internetowego bloga idealnie
mam wrażenie że zostaniemy zamordowane, trudno niby ale kto się zajmie Chilcią, jak wszyscy jej nienawidzą?
Miałam sekundę odwagi żeby skonfrontować się ze światem ale cóż minęło i teraz wyłączyłam wszystkie komunikatory i telefon odrzuciałam na drugie łóźko chętnie bym zakupiła nowe buty jakieś ale żadne nie są w stanie porwac mojego serca i przekonać że są miłością mojego życia
wszystkie są obrzydliwe i drogie
boże chcę zapalić ale jest zima i śnieg kurwa
muszę napisać do Paćki ale tak boli mnie głowa że nie mogę sobie przypomnieć jej numeru
dobra to wszystko jest tak cholernie nieważne że aż mi siebie żal
lubię swoje pierdolnięte życie w którym nie jestem w stanie niczego przewidzieć, cholera nie wiem co będę robić, jak ja nienawidzę planów które tworzy mój mózg jak ja ich nienawidzę
one nigdy się nie sprawdzają, lepszy jest brak planu niż plan B nienawidzę planów
Wkurwia mnie ta wodka wkurwia mnie już
wywalanie wszystkich mysli
chcę już znać hiszpański, cały i jechać do argentyny i żreć wołowinę i pisać książki pod pseudonimem oczywiście
jakakolwiek krytyka w kierunku Karoliny Anny Cardozo Barajas będzie niedopuszczalna ale w kierunku pseudonimu jakoś ją przełknę
bo tak serio to nie wiem co dalej i czekam jak pizda na rozwój sytuacji na cud i rękę z nieba czy z chuj wie skąd
Iron Maiden na kaca, którego nie mam bo to raczej wkurwienie niż odwonienie
Ładnie świeci słońce ładnie niech już będzie wiosna
Czytam Fausta, tzn chcę czytać bo nie mam czasu za bardzo a raczej mam go za dużo
"Jezu jak mi ciężko, czujesz jak grawitacja przyciąga ci mózg? boże bo mój tak mocno przyciąga że aż mnie boli jak leżę. W ogóle po chuj nam tyle organów? Przecież te flaki są taakie cieżkie. No po chuj nam takie nerki? Albo płuca? Albo watroba? A nie. Wątroba potrzebna. Ale macica? Po chuj mi macica? Ja bym ją wyjebała po co to dzwigać? Po co mi ta macica... i nerki"
Gówno wiem, i gówno ogarniam i nawet nie mogę się umówić z Paćką. Boże co za gówniany dzien.
Dzisiaj wyczyszczę laptopa.
ekstra już 12 a ja dalej wiem gówno
Ciekawe czy Majka pojechała na narty...
dobra więc chodzi o to że jestem wkurwiona, bo mieszkanie strzelił chuj jasny, bo się nie uczę, bo chcę znać ten cholerny hiszpański a to tak wszystko wolno idzie i chciałabym 5 superintensywnych kursów, bo jutro odbieram wyniki i tak będzie źle a tak będzie jeszcze gorzej, bo jest zima, bo naprawdę mam przeczucię że stanie się coś złego tam, bo ludzie mnie wkurwiają, drażnią i irytują, ci ludzie których podziwiałam, bo nie powiedziałam dzień dobry p. Dorotce profesor bo za późno ją zobaczyłam, bo chcę wiedzieć więcej a wiem gówno, bo mnie to wkurwia że ludzie są tacy głupi i że w swojej glupocie robią postępy
Ale moje życie jest cudowne bo wiem że jutro coś będzie, albo za 2 dni albo 3 albo 10 ale będzie coś a narazie jest wielki znak zapytania a ja jestem masochistką i chcę sie tak z tym znakiem męczyć.
Amen.