to cudowne uczucie, kiedy 4 i 2 latek lubujący się w "nosa" i "ciecierecie" (jakkolwiek się to nie zwie) przybiegają o 9:03 i proszą o piosenkę 'o papierosie '
fakje!
a teraz się nudzę, bo bestie pojechały do Babci.
piję herbatę i jej za dużo, bo nikt mi nie wypija
słucham własnej muzyki i jest jakby za cicho
i sama nie potrafię tańczyć do 'fear of the dark'
ale ogólnie jest cudownie, jak dawno nie było
wiadomo dekadentyzm, ból istnienia, ale kryzys egzystencjalny zażegnany
jest mi dobrze i mam milion planów na siebie
zadowalam siebie, myślę o sobie, wierzę w swój mózg.
dobra wiem może mam ciut zbyt wysokie mniemanie o sobie ale cholernie mi z tym dobrze, cholernie mnie nie obchodzi reszta świata, bo się zresetowałam przez te małe dwie poczwarki i jest mi DOBRZE.
już nie ryczę nikomu do słuchawki, nie śpię 18h i na ból głowy biorę ibum a nie wiadomo co
powtarzam hiszpański (Papa querido, necesito un poco dinero), czytam przerwę- tetmajera, listy osieckiej i przybory (i czasem mi smutno ale mniej niż zwykle), wiedźmy, piekarę i lekkie proste książeczki
no i podstawy ekonomii na przedmiot którego nazwy nie potrafię zapamiętać
uczę się z wosu- pierwszy raz w życiu tak na serio, szukam promocji na operonowe repetytorium z historii
bo wydaję za dużo pieniędzy na newsweeki i polityki
więcej palę, mniej piję, i wkurzam się na posklejaną tabakę, która chamsko i bez ostrzeżenia się wzięła i zwilgotniała.
JEST OK.
skrupułów brak, zahamowań brak jest dobrze, lepiej niż zwykle.