Sarbinowa ciąg dalszy...
Plaża, 4 rano. Z Corn Flakes'em i Katriną xD. Z Nimi choćby na koniec świata! Było ryzyko, była adrenalina. Dzięki temu ten wypad zostanie w pamięci na długo!
To było piękne. Po prostu codowne przeżycie. Ciszę zagłuszał tylko szum morza... Czujesz wiatr we włosach, siłę wolności i młodości! Zdajesz sobie sprawę jaki świat jest ogromny i piękny! W pewnym momencie masz ochotę krzyknąć z radości... Z drugiej strony przeraża Cię ta przestrzeń, bezkresny horyzont, pustka oraz niepewność "czy nikt nas nie przyłapie?". Serce zaczyna bić szybciej. Ostatecznie sięgamy po papierosa, uspokajamy się. Naszej rozmowie akompaniuje wiatr i szum morza. W końcu całą tą emocjonującą i rozkoszną chwilę przerywa sms od Magdy: "Wracajcie, o 5 mają sprawdzać pokoje".
Wróciłyśmy. Jednak pokoi nikt nie sprawdzał. Bynajmniej nie o 5. Ale dobrze, że Magda czuwała i była w stanie gotowości :)
Kto nie ryzykuje, ten nie ma. ;)
Korba.