Obiecałam, więc jest.
Wczoraj grill u rodzinki, w dosłownym znaczeniu grill był strzelajacy (coś wybuchło) i boczek był chrupiący, ale dobry xD Było też strzelanie z wiatrówek, do puszek zawieszonych na drzewach :) Były dowcipy śmiech, no i instrumenty :D Oczywiście gitara, najlepiej wychodziło wam " nie płacz Ewka" :P Ale "Biały miś" w wykonaniu wujka był bezbłędny xD Było tyle piosenek, że bolały jaż mnie palce od strun :D ale to nic, jeszcze "bo wszyscy Polacy, to jedna rodzina" a może coś Dżemu? i tak ciągle :D Potem ciocia odkopała stary akordeon, i były przygrywki, serenady i pokaleczone dźwięki ;) Ogólnie wesoło xD I śmiech z mojego taty, jak śpiewał i grał na kolanach dla mamy xD Potem wujek wyciągnął z garażu starego rometa, ale nie chciał odpalić, może to i lepiej, bo chcieli, żebym ja na nim jeździła :D Ni stad ni z owąd tata znalazł kosiarkę do trawy, no więc oczywiście rundka po podwórku xD No i jeszcze próby odpalenia ciągnika :) Opowieści z młodych lat, I "kurki sprzedawane w Rakowicach" XD Śmiech, śmiech, śmiech. No i najwarzniejsze chyba, zabawy z psiakiem przez cały ten czas grillowania. Będą zdjęcia, może nie wszystkie, bo cenzura jakaś musi być ale psiak sie pojawi na pewno :D A tymczasem trzymajcie kciuki. :*