Co by się nie działo, interpretacja tego będzie zawsze inna niż byśmy chcieli. Rzeczywistość trochę zaczyna odbiegać od marzeń, a stawiane sobie postanowienia nie współgrają kompletnie same ze sobą. Jako przykład podam coś bardzo banalnego, aczkolwiek idealnie obrazującego to co napisałam wcześniej- chciałabym przytyć, ale jednocześnie popracować nad kondycją. Jedno pieprzy drugie. A to dopiero początek, z każdym nowym postanowień komplikacje w ich wykonaniu są coraz to większe. Krótko mówiąc: SCHODY coraz wyższe, a ja wciąż nie rosnę (dosłownie i w przenośni).
*
dużo melanżowania, a wakacje dobiegają końca. Nie bez powodu jestem spłukana do reszty. Wątrobo: przepraszam za te 2 miesiące katorgi...