Wizyta u psiego fryzjera na duży plus, pierwszy raz u niej byłyśmy i napewno nie ostatni.Figa była na stole aż 3godziny. Ja w tym czasie miziałam psy fryzjerki- briarda i polskiego owczarka nizinnego-przegenialne! Figa niepocieszona,bo od zeszłego tygodnia mamy robotników przy domu,przez co nie siedzi już pół dnia na podwórku,po im przeszkadza. Chodzimy na długie spacery,ale to nie to samo co wspólne koszenie trawy z panem, grabienie, zbieranie trusjawek. A pan papug niestety w coraz gorszej kondycji, no cóż, wiek... :(