Przecież my sie nigdy nie zmienimy.Zawsze bedziemy te wredne i złośliwe.
Zawsze.
Nawet,gdy bedziemy zarywać noce nad książką,albo biegać na wykłady.
My się nie zmienimy.
Nadal bedziemy te nieznośne i hałaśliwe.
Zawsze.
Nawet,gdy będziemy przeżywać kolejną porażkę i leczyć złamane setny raz serce.
Przeciez to my.A "my" sie nie zmieniamy.
Nie zamieniamy na "lepsze towarzystwo",bo takiego nie ma.Proste.Nigdy sie nie zmienimy.
Nawet,gdy bedziemy karmić piersią i uczyć dziecko podpisywać sie koślawymi literami pod obrazkiem przedstawiającym "mame,tate i mnie".
Kurcze,to my. W końcu nalezymy do "feministycznego kołka wzajemnej adoracji i alkoholizmu",mimo że żadna na dobrą sprawe nie jest feministką.
Nadal bedziemy te najgorsze.
No,bo to my,nie?
Nawet,gdy bedziemy stare...nie.My nigdy nie bedziemy stare.
Więc nie mów mi,że się czegoś boisz kochanie!Bo nie ma czego! W końcu to MY.
Notke dedykuję IM. A szczególnie takiej jednej co sie boi.
One już wiedzą...
=*