przeglądałam ostatnio stare wpisy na fbl i stwierdziłam, że cholernie dużo się zmieniło przez ostatnie 4 lata :)
przez ostatni rok nawet. i stwierdziłam też : 'kurwa, Paulina! ale zajebiste notki pisałaś' co się stało??'
chciałabym od czasu do czasu napisać coś na miarę tamtych lat, żeby udowodnić sobie i innym że potrafię.
Każdy mimo że nie musi nikomu nic udowadniać, odczuwa czasem taką potrzebę. wy też.
zastanawiałam się ostatnio co czułam, gdy byłam mała. nie wiedziałam co to strach, problemy, nieszczęśliwa miłość. Mogłam mieć wszystko w dupie. I chyba nawet miałam. Pamiętam że dzieciństwo było szczęśliwe, może nie pełne zajebistych przygód, ale miłe. Nie takie, by móc o nim opowiadać godzinami. po prostu MIŁE. i tyle. jednym słowem. I na pewno w jakiś sposób mnie ukształtowało. byłam słabym dzieckiem, podobno. Nie rób tego, tamtego bo będziesz chora, bo coś ci się stanie. Choroby zabierały mi najpiękniejsze lata dzieciństwa, sprawiały, że odstawałam od innych, byłam delikatna, jakby nietykalna. Podobno bali się mnie dotknąć, ze mną bawić. Bo bali się, że coś mi zrobią. Przez tą całą barierę wokół mnie, uzbroiłam się w moją jedyną siłę : SŁOWA.
Zrobiłam się pyskata. Potrafiłam odpowiadać na zaczepki, obronić się słowami, a nawet nimi ranić. Odgrywałam się za to, że nie byłam taka jak inni. dziś czuję, że miałam wielkiego farta że nie jestem taka sama jak reszta.
Może właśnie przez mój charakter (nie raz nie dwa słyszałam że jestem -podła, chamska, wredna) lepiej dogadywałam się z chłopakami. Do dzisiaj chodzi za mną STACHU i nie przeszkadza mi to :)
Wogóle jakoś tak nie przypominałam dziewczyny. Kojarzyły mi się tylko z moim wyobcowaniem. Zmiany nastąpiły po pierwszych przyjaźniach, ale nie to jest tematem.
Uzbrojona w moje słowa dałam sobie radę przez wszystkie moje lata w podstawówce i gimnazjum. jestem dumna z tego, że mam tak trudny charakter, że jestem wredna, okropna i chamska. Nie każdy tak umie. powiedzieć prawdę, nawet bolesną, patrząc komuś w oczy. Ja umiem, bez mrugnięcia okiem. I przez to mnie nienawidzą. Szkoda? Nie. Dzisiaj jestem taka sama. Wokół mnie są wspaniali ludzie. Z niektórymi utraciłam chwilowo kontakt, ale mam nadzieję że zdobędę się na odwagę by przeprosić i spróbować żyć jak dawniej. Tak rzadko przyznaję się do błędów, tak niewiele razy przepraszam. Wiem, że czasem powinnam, bo w końcu zostanę sama w syfie, który sama zbudowałam.
Dziś jestem szczęśliwa. Ale też pełna strachu. Czy w mojej sytuacji nadal mogę być taka jaka jestem? czy nie zranię tym ludzi na których mi zależy? Czy moja jedyna broń- SŁOWA, okażą się moją zgubą? Czas zastanowień nad sobą, refleksji. Tym razem jestem pewna-jeśli będzie potrzeba, zrezygnuję z tego. Dam za wygraną, będę przepraszać. Jestem w miejscu, w którym zawsze chciałam być. I jest o co walczyć.
Fieldsofgold17 :*
Show me heaven,colour me <3!