Zaraz się rozpłynę , krzyczę w myślach ocierając czoło po którym spływa mi pot, dzisiejszy upał jest nie do wytrzymania - jęczę.
Siegam do swojej duzej czarnej torby i po jakimś czasie w moim artystycznym nieładzie znajduje iphona, wybieram numer do mamy ..
- Mama?, zdałam! - krzyczę podskakując z radości.
- Naprawdę?, cieszę się.
Zaraz zaraz ? czy ona we mnie wątpiła? , natychmiast odrzucam tę myśl i cieszę sie chwilą w której właśnie zdałam maturę i to w dodatku z matematyki! niemożliwe staje się możliwe.
- Naprawdę się cieszę ,a teraz konczę bo muszę wracać do pracy, porozmawiamy w domu zrób jakąs dobrą kolacje i kup wino jest co świętować , buźka - rozłączyła się.
- Pa mamo - wzdycham.
Wrzucam telefon do torebki, kiedy nadjeżdza moj autobus wsiadam do niego i zajmuje wygodne miejsce, wyciągam ulubioną lekturę i zanurzam się w czytaniu.
- przepraszam, wolne? - od czytania odciąga mnie bardzo miły głos mężczyzny , podnoszę wzrok i uśmiecham się przyjaźnie do wysokiego przystojnego bruneta.
- O , ooczywiście - bąkam , proszę - wskazuje ręką na wolne obok mnie siedzenie po czym wracam do czytania.
- Czy to William Wharton? - rzuca nieśmiało brunet.
- Tak - kiwam głową uśmiechając się. Spóźnieni Kochankowie. - dodaję.
- piękna powieść o miłości - uśmiecha sie chłopak.
przygryzam wargi ..
- W zasadzie dopiero zaczynam przygodę z tą ksiązką , ale myślę ze warto - uśmiecham się.
- Zapewniam Cię ze tak.
- Nie wiedziałam, że męzczyzn porousza taka literatura - bąkam.
- Być moze tak jest, ja jestem inny.- wzrusza ramionami. Ah, gdzież moje maniery, jestem Konrad - ywciąga w moim kierunku dłoń , szybkim ruchem sciskam ją .
- Miło mi Cię poznać Konradzie jestem , Charlotte.- Charlotte?
Tak! cz to takie dziwne!?, tak jestem pochodzenia Polką i mam zagraniczne imię co ciekawe znajdujące sie na 2 miejscu na liście najczęsciej wybiranych imion w Australii.- burczę w myślach.
- Tak, co w tym dziwnego?
- Nic - śmieje sie sam do siebie, jest dziwny. krzywię się. Ale za to zabujczo przystojny.
Gdy autobus zatrzymuje się na pierwszym przystanku, Konrad wstaje .
- Cześć Charlotte, miło bylo z tobą porozmawiać - obraca się na pięcie i znika.
Nawet nie zdązyłam powiedzieć "cześć" - oburzyłam się.
Wieczorem mama wraca z pracy, jak zwykle zmęczona i jedyne na co ma ochotę do gorąca kąpiel i wylegniwanie sie w łózku , podałam wczesniej przygotowaną kolacje na stół, otworzyłam wino.
Przez reszte wieczoru świętowałyśmy zdaną maturę , ok godziny dwudziestej drugiej rozeszłyśmy sie do swoich pokoi , wziełam kojący w ten upał chłodny prysznic i rzuciłam sie na swoje łózko, nawet nie wiem kiedy zasnełam, rano czekała mnie podróż do miasta obok po to by złożyć papiery do uczelni.
Pisać?