Ostatni tydzień szkolnej męki.
story -luś.
Ostatni tydzień szkoły, najgorszy, a zarazem najlepszy tydzień jaki może być. Mimo to, nauczyciele nadal katowali nas materiałami, które powinny zostać zrealizowane trochę wcześniej. Nie mogłam skupić się na lekcji, cały czas myślałam o obozie harcerskim, na który miałam jechać wraz ze swoją cudowną drużyną.
Zastanawiałam się ile wspaniałych osób będę mogła poznać, czy spotkam tam swoją wakacyjną miłość, oraz czy wezmę wystarczającą ilość ubrań, bo w końcu jestem dziewczyną i muszę jakoś wyglądać .
- Naomi Usłyszałam głos rozdrażnionej nauczycielki .
- Yhyh? Tylko tyle udało mi się wypowiedzieć a właściwie to wymruczeć.
- Dziewczyno, rozumiem że został wam tylko tydzień nauki, ale to nie oznacza że będziecie się obijać, o nie a na pewno nie na mojej lekcji Historyczka zmierzyła mnie swoim zabójczym wzrokiem . Jesteś cały czas rozkojarzona, w ogólnie nie bierzesz udziału w lekcji co się z Tobą dzieje? Dodała po chwili.
- Ja przepraszam.. przepraszam Odgarnęłam swoją grzywkę, która właśnie odpadła mi na oczy. Wie pani jak to jest są już prawie wakacje &
Nagle w tle padł tekst piosenki dobrze mi znanej bo są wakacje pompuje ponton chodź ze mną bejbe dziś zabrałem kondom . Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu więc moja odpowiedź była bardzo dziwna i ten cholery uśmiech, przez który dostałam uwagę.
Kolejne lekcje mijały podobnie. Po 6 godzinach wróciłam do domu gdzie powitała mnie moja kochana, a zarazem bardzo wkurwiająca mama. Oczywiście powitanie także nie było miłe, w sumie to już się przyzwyczaiłam bo było tak praktycznie codziennie.
- Gwiazdeczko, chciałam Ci przypomnieć, że rok szkolny się jeszcze nie skończył. Twoja pani powiadomiła mnie o kolejnej uwadze, którą dzisiaj dostałaś. Zastanawiałaś się jaka niska ocena z zachowania Ci wyjdzie? Mówiła stanowczym głosem Ja wychodzę do pracy ojca dzisiaj nie będzie posprzątaj w domu wyprowadź psa i przygotuj się do lekcji Wyszła z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz.
Usiadłam na krześle spoglądając na Mikiego [ bo tak właśnie nazywał się mój pies ]
- No to co dzisiaj robimy kochanie? Zapytałam go, oczywiście nie liczyłam na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony. Pies patrzył na mnie jak na idiotkę, w sumie to mu się nie dziwie, bo kto normalny pyta zwierzę co będzie dzisiaj robić?
pisała luśka
wiecej części mozecie przeczytać na jej blogu.
http://www.photoblog.pl/storrylus/143818386/i.html