na biurku leży pełno papierków po czekoladkach. na stoliku nocnym kilka kubków po wczorajszym kakao. słoik nutelli, już pusty leży obok łóżka. książki z historii i setki notatek czekają żeby w końcu je otworzyć. z plecaka wysypują się piątkowe bułki, a papierosy dogasają na parapecie. a ja, mam cichą nadzieję, że to wszystko zrobi się za siebie samo. że to cholene coś z dnia na dzień przestanie we mnie istnieć.