Po raz kolejny już odchodze stąd..
pozostawiając po sobie tylko potluczone szkło.
Nie chce wiecej spoglądać na te twarze..
twarze.. ktore szczerą nienawiścią darzę..
Pozbieram wszystkie moje łzy
morze nieprzespanych nocy
pozbieram wszystkie smutne dni
wyrwe z serca wszystkie chwile
chwile... chwile... ulotne jak... eter.
Bo ja jestem wolna.
mam wlasne zdanie.
i nikt nie zabroni mi bycia sobą.
O co tyle krzyku?
Przecież to tylko marna wegetacja na tym parszywym świecie.
/Znów jej nie wyszlo, zamyka oczy i jak małe dziecko zakrywa dłońmi twarz, płacze bo na nic wiecej ją nie stać/
Ps. Pozdr dla mojego męża bo coś smutny ostatnio ;-*