no i postanowione.
jestem w trakcie bilansu plusow i minusow.
potem spotkanie.. ale za jakis czas. i wtedy rozmowa. by cieszyc sie tym co dobrze i by dojsc do porozumienia jak zmienic to, co zle.i dojsc do potrozumienia, uczciwie odpowiedziec sobie na pytanie, czy jestem gotowy aby to zmienic. w tym kroku ważną sprawą jest uczciwość wobec siebie - bo może być tak, że ja wiem, co trzeba zmienić, wiem jak to zrobić, ale w tym momencie nie jestem gotowy na takie zmiany. Jeżeli zabraknie takiej uczciwości i zgodzę się na zmiany, na które nie jestem gotowy, wówczas oszukuję partnera i nadal męczę się tej relacji - nadal będę cierpiał. i dac sobie czas na wcielenie tych postanowien.
po okreslonym czasie zobaczyc, czy zmiany nas satysfakcjonuja. a jesli nie lub jesli okaze sie w czasie rozmowy ze ktores z nas widzi to wszytsko w granich, ktore sa przykre dla drugiej osoby, to nie ma sensu tego ciagnac.
bo nic sie nie zmieni.
mam nadzieje, ze mam do czynienia z madrym czlowiekiem, ktory potrafi swiadomie budowac relacje z druga osoba.
potrzebuje troche czasu. chocby po to, zeby sie do tego ustosunkowac w samotnosci.
w pewnych momentach nawet na szczere przeprosiny, gdy dochodzi do czlowieka, ze tak naprawde ma sie tylko za przyjaciela osobe, ktora cie kocha, juz jest czasami za pozno.
we need a resolution, we have so much confusion.