Słońce, mróz... czego chcieć więcej.
Może poczuć w końcu sensowność pisania.
(myśl trzeba szybko łapać za ogon, bo jeśli się ją zlekcaważy, machnie ręką i od razu nic z nią nie zrobi, ucieknie jak spłoszona mysz)
Może śniegu.
A może wyzbycia się poczucia paranoi... pouciekały mi myszy.
Każde słowo waży. I to sporo. Są słowa tak ciężkie, że wypowiadając je trzeba uważać żeby nie spadły z ust na stopy.
Kiedy ludzie w końcu to sobie uświadomią?