Znasz to cudowne uczucie podniecenia kiedy układając puzzle w końcu zaczynał być widoczny obrazek, kiedy coraz więcej elementów układanki pasowało do siebie? A potrafisz przełożyć to uczucie na podwórko swojego życia ? Czujesz jak powoli układana zaczyna za czymś wyglądać ?
Dygresyjka; ja osobiście najlepiej sklejałabym dopasowane już puzzle, żeby mi przypadkiem ktoś nie podszedł do stolika i obrazka nie rozsypał. Rozpoczynanie od nowa pracy nad szczęściem byłoby przykre...
Tymczasem jest żółto. Prawie jak na wiosnę,
tylko czasem, czasem są chwilę, że wycie wilka do księżyca jest boleśnie żałościwe.