Słońce już w liczbie pojedynczej, wędruje na południe.
Oto minęły ostatnie dni binarne mojego życia. Nawet była, nazwijmy to, impreza dziesiątego. Było parę osób, głównie znajomi Żuczka i Suczy. Z. mnie denerwuje. Z nią nie można normalnie pogadać, żeby nie zaprzeczała i dowodziła swojej racji nawet tam, gdzie jej nie ma ewidentnie. Jednak wszystko przebił powód, dla którego wyszła z pubu już koło dwudziestej. Otóż o ósmej dnia następnego zamierzała się zamęczać i przepracowywać przy kasie w popularnym fa(s)tfoodzie. Cudownie. Mięczak.
Generalnie było w porządku. Przekonałam się co do beznadziejności tak zwanej AntyCafe. Muzyka psychodeliczna, dla współczesnej młodzieży, ściany szare, nic ciekawego do picia (znaczy: mały wybór piwa), za to dużo miejsca i ładne toalety. Podobnie jak w JazzRockCafe mieszczącej się poniżej wspomnianego przybytku wątpliwej rozrywki.
Następnie przenieśliśmy się do Gorączki. Jakkolwiek wcześniej miałam dobre zdanie o tym pubie (słyszałam tam porządne kawałki, między innymi Seana Paula), tak teraz uważam, że nie jest to dobre miejsce na wyjście z ziomkami, chyba że szuka się lipnego towaru na jedną noc. Dlaczego do mnie zawsze muszą się jacyś idioci pchać i dlaczego akurat wtedy Zentor poszedł wcześniej do domu, tego wytłumaczyć nie umiem. Następnym razem wsadzę takiemu typkowi stołek w oko. Poza tym i tak nie dało się rozmawiać (podobnie jak JazzRocku). Zostałam tam tylko po to, żeby dotrzymać towarzystwa Suczy K. podczas gdy Żuczek z A. skakały po parkiecie. Za dużego wyboru piwa to oni nie mają.
Wchodzić:
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Ścieżka paulsa34*** coffeebean1Zakopane z góry. paulsa34Samoloty z Okęcia część 2 bluebird11... maxima24... maxima24