holiday, no.
podróż miała się strasznie dłużyć, aczkolwiek nie było tak źle. dzięki bardzo nowoczesnym autokarom i w miarę regularnym postojom minęła dosyć sprawnie. dowodem na to był przyjazd do celu przed czasem. siedzieliśmy sobie jakoś pod hotelem i czekaliśmy na przydzielenie do pokoi. ogólnie rzecz biorąc był wtedy mega stres, bo z góry już były ustalone pokoje, kto z kim i po co. w sumie nikt z tego powodu nie był szczęśliwy, jednakże kadra fun club'u, którą poznaliśmy na miejscu jako naszych wychowawców okazała się bardzo w porządku i bez żadnych problemów pozwolili zrobić dogodne dla nas rotację, więc z zakwaterowaniem nie było żadnych problemów. wiadomo, iż pierwszy dzień i noc były najgorsze, gdyż jak to zawsze na wyjeździe to czas na aklimatyzację z miejscem, otoczeniem, a przede wszystkim klimatem. na szczęście z tego co mi wiadomo nikt z obozowiczów nie miał żadnych większych problemów ze zmianą otoczenia. każdy wczuł się w imprezowo-chillout'owy klimat Lloret de Mar, bo w końcu jest to ta część Costabravy, która tętni pełnią życia głównie w nocy, na plażowaniu, ale w dużej mierze w klubach, których jest masa. dzięki wspaniałomyślności biura podróży fun club osoby, osoby które mogą legalnie wchodzić do nocnych klubó na terenie Hiszpanii wybierają się przez 7 dni do największego i najbardziej pożądanego klubu w mieście, czyli każdemu dobrze znanego Tropics'a. jak się Wam uda to zapraszam na obozymlodziezowe.pl i rezerwujcie wyjazd, może uda nam się spotkać, a jeśli nie to i tak będziecie mieć niesamowite przeżycia związane z wyjazdem, naprawdę warto! jeśli macie pytania, piszcie śmiało, mogę Wam nawet pomóc przy rezerwcacji!
will have no end
tańczmy, bansujmy, melanżujmy.