nie ma to jak być ofiarą rodziny, która patrzy na mnie z politowaniem większym, niż wierza eiffla, mieć geografię z panem K. i jego robaczkami, chodzić na balety prawie że co weekend i wagarować.
ponad to być nieodpowiedzialnym, mieć anemię (czyt. pozdrawiam Sylwię) i dziwne kolana , które wszystko psują.
aaaa i nie uczmy się, przecież można lecieć na farta i ściągać z podręczników :)
p.s. trzymać kciuki w czwartek!