pewnie zaraz powiesz, że wyszłaś okropnie, ale ja uważam że jest wprost przeuroczo :D
[na zdjęciu: ja i yeti ("są karty - jest party!") w himalajach]
o jejaszki, jak dawno mnie tu nie było.
zdecydowałam się tu napisać, bo wypiłam dwie kawy na śniadanie i teraz tak mnie nosi, że zdobycie mount everest byłoby dla mnie mniejszym wyzwaniem niż wypicie jeszcze jednej.
wszystko jest niby ok, ale i tak ciągle smęcę.
'to już minęło
ten klimat, ten luz...'
obiecywałam sobie nie przelewać swoich głupich uczuć na forum publiczne.
w ten sposób pierwsze postanowienie poszło w pizdu.
fuck it.