taki lók znad książki do polskiego. ;>
wczorajszy wieczór był istną męczarnią, nigdy jeszcze [chyba] nie byłam tak niezadowolona z mojego wypracowania na polski.
ale cóż, is made.
i spokój.
"Lecz jeśli prawda i z tego nas na zbodzie,
Cieszy mię ten rym: 'Polak mądr po szkodzie';
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą i po szkodzie głupi."
jakby mnie Kochanowski znał.
ten to miał mózg.
powie mi ktoś, kiedy wreszcie zmądrzeję?!
sama sobie szkodzę.
jasna cholera, powiedzcie mi coś, żebym już nie zachowywała się aż tak głupio.
no proszę.
niech ktoś mi coś takiego powie, żeby moje zachowanie uległo zmianie.
takiej duużej.
NO PROSZĘ WAS, LUDZIE!
sama sobie szkodzę.
głupia!
nie mogę.
taak, będę krzyczeć.
dzisiaj moja głupota uderzyła mnie ze zdwojoną, a może i z potrojoną mocą.
LUDZIE RATUJCIE MNIE!
muszę coś zacząć ten.
muszę, muszę, muszę, muszę, muszę, muszę, muszę...
bo inaczej to już sobie mogę dać spokój, jeśli zamierzam się w dalszym ciągu w TEN sposób zachowywać.
M. mi właśnie pisze, że lepiej późno niż wcale.
no dobra.
ale to nie mogę zrobić tak że WCALE nie zmądrzeję.
JESTEM GLUPIAAAAAA!!!!!!!
AAAAAAAAAA!
o, wiem.
M., jak znowu tak będę robić to zrób ze mną coś tak głupiego, że z szoku zmądrzeję.
NO PROSZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
aaa.
ratujcie mnie przed mną samą.
a.
--
górne loki, już mądrzeję.
prawie.