idzie lato, a conajmniej wiosna.
ale już skończyłam narzekanie, niech się dzieje wola nieba byle w górach był śnieg.
dzisiejszy dzień miał być dniem spędzonym na nartach a tu co?
jajeczko, będzie imprezka rodzinna.
co byście woleli?
no właśnie.
jestem niewymiernie głupia ale widać niektórym to nie przeszkadza.
NIE! Ani chwili tego dłużej nie wytrzymam
NIE! Dosyć tego, przesadziła ta dziewczyna...
mój tata jest kochany.
jak przyszłam z angielskiego to spytał, dlaczego jestem tak późno, przecież miałam pomagać mamie.
ssuper.
dobrze, że przynajmniej mama jest osobą nader wyrozumiałą i powiedziała mu, że I TAK się śpieszyłam.
a za chwilę muszę iść obierać jajka.
[jajeczka?]
imprezy rodzinne mają same minusy.
dzisiaj będę oglądać zaćmienie Księżyca.
a hym.
zobaczymy co to za cud, któremu poświęciliśmy całą lekcję fizyki.
ja chcę żeby Dobrze było.
proszę.
żeby tak razem z nadchodzącą wiosną życie nabrało kolorów... ale tylko takich kolorowych.
dość już mam wszechogarniających szarości i stukotu łez deszczu na oknach dachowych.
żeby nikt nie płakał.
jestem dziwniejsza niż górne loki.
no dobra, porównywalnie dziwna.
aaa!
jestem pusta.
uciekać przede mną!
dobra.
na zdjęciu jakiś robaczek na oknie kuchennym skierowanym w kierunku wschodnim dającym świetny widok na podwórka z jakże pięknymi (!) budowlami sąsiadów.
na szczęście nie widać ich dokładnie, robaczek przysłonił mi cały świat.
małe jest piękne a duże piękniejsze.
chociaż bywają wyjątki, no ale.
--
górne loki.
dajcie spokój.