niczyja
i wszystkich
zatrzymałam się
sprzedałam Cię i zapłaciłam za bilet do domu, lecz dom był pusty gdy weszłam
zostałam tam, choć trochę się bałam samotności
paląc tworzyłam szkodliwe opary wokół siebie, wtedy chyba wydawało mi się, że dym będzie dla mnie bezpieczną tarczą
delikatnym i dostojnym krokiem zbliżałam się do arytmii
zawsze mogę odejść
zmąciłam, zmieszałam..
porwałam kilka stron, od 9 do 26
właśnie te strony pachniały nadgryzionymi wargami
a Ty byłeś taki sam
prawdopodobnie wyśpię się następnego dnia.. znów i znów i znów
bo noce są coraz zimniejsze
nic szczególnego nie układam
brakuje mi czegoś
tego, co szeleści w głowie i nie pozwala mówić
wszystko nic.. nic dłuży się i wypełnia nic