Myślę, że w końcu po miesiącach a raczej latach jestem w stanie dodać dobrze przemyślany wpis.
To moje niejasne poczucie przeznaczenia się spełnia.
W liceum nauczyłem się być szczęśliwym, tego sensu życia uniwersalnej prawdy i byłem wtedy absolutnie szcześliwy byłem bogiem, to Wielka Wiedza, ale czułem, że jeszcze nie pełna i że jeszcze spotka mnie upadek na samo dno psychiki najniższa depresja a ta wcześniej nabyta wiedza jak być szczęśliwym i które myślą gubią miały mi pomóc to przezwyciężyć. Tak się właśnie działo przez ostatni rok zbliżałem się do dna aż ostatnio go dosięgnąłem. Ku zdziwieniu, bo przecież umiem żyć, umiem być szczęśliwy wiem czego nie robić i jakich błędów nie popełniać. Ale to musiało nastąpić, żebym przedwczoraj, wczoraj i dziś mógł zrozumieć na prawdę "jak żyć"
Przedziwne to uczucie mieć taką depresję: brak nadziei, smutek, rozpacz, bylejakość, niechęć, nie móc wstać z łóżka, nie widzieć sensu kiedy się wielu osoobom pomagało z tego stanu wyjść. kiedy się wie jak być szczęśliwym jak myśleć. Jak można nie widzeć nadzieji i tak źle się czuc, kiedy przecież wie się jak być szczęśliwym. Kiedy się było całkowicie szcześliwym. Ale tak być miało.
Ale dzieki temu chwała światu tylko kilkumiesięcznemu doświadczeniu zrozumiałem, że nie widzialem wszytskiego moje jak być szczęśliwym to prawdy uniwersalne wystarczają każdemu ale nie na zawsze. Jak być szczęsliwym to nie to samo co jak żyć. To już recepta indywidualna którą uniwersalność nalezy uzupełnić. Sama wiedza nie wystarczy jestesmy różni każdy musi jeszcze poznać siebie zostać sobą nauczyć się być sobą inaczej z każdą teorią uniwersalnego szczescia rędziej czy później czarna rozpacz dopada. Kiedy już umie się być szczesliwym trzeba jeszcze poznać siebie.
Dla mnie odkrycie tego było trudne i pomogly mi w tym osoby które lubiłem, ale nie wiedziałem do końca dlaczego. A to są po prostu ludzie podobni do mnie dlatego tak ich lubiłem. Wisława, bo Nobel był jej sztokholmską tagedią, Zeus, bo i mi wystarczy domek w górach zbudowany jedynie w myślach, bo nie chce być jedną z gwiazd, bo szukał nie dorgi na szczyt tylko drogi dokądś, Olsik bo choć chyba ciągle szuka to instynktownie wie, że szuka swojej bajki, psycholożka Miler nie chcąca rzeźbić w gównie ale głównym zapalnikiem bym Ilyia Prusikin 30-latek w pełni życia, który choć mógłby inaczej to chce żyć zwykłym życiem.
Oni wszyscy chcą żyć zwykłym życiem i długo zajęło mi pewne uświadomienie tego, że ja też jestem jednym z tych co chcą żyć tylko i aż zwykłym życiem. To moja cudowna recepta dla samego siebie.
Mój najgorszy czas przypadł na, pewnie nieprzypadkowo, czas kiedy innym mogłby się wydawać, że jestem na szczycie, wśród gwiazd. A to było pani Miller rzeźbienie w gównie. Musiałem zobaczyć, że mogę rzeźbić, że mogę być jedną z gwiazd, żeby zrozumieć, że tego nie chce.
Teraz zaczynam świadomie żyć zwykłym życiem, świadomie i o dziwo nie jest to łatwe. Nie ma dużo ludzi którzy tak na prawdę żyją zwyklym życiem.
Przestaliśmy żyć marzeniami, prześtaliśmy marzyć, bo przestaliśmy Daro wierzyć, że marzenia się spełniają. Opuściliśmy dzieci w sobie. Zostały same opuszczone odmówilismy im marzeń. Dzieci są szczęśliwe, kiedy mogą wierzyć w swoje marzenia, kiedy mają odwagę mieć pragnienia, bo wiedzą, że nie są one wcale mniej ważne od innych rzeczy. Psychika dojrzała, ale chcę żyć i chcieć będzie dbajmy i dzieci to, że już niemy nie jeśtesmy i dojrzeliśmy nie znaczy, ze nie mamy ich dalej w sobie i teraz to my musimy się tymi dziećmi w sobie opiekować :D
A i ja wam życze, byście też odkryli kim jesteście i jakim życiem chcecie żyć.