Uczucia. Zawsze były, są i będą. Odczuwam je w każdej nowej myśli, w każdym nowym ruchu, w każdym uśmiechu kogoś obcego. Biegają wszędzie. Potrafią rozwalić wszystko. Mogą wiele naprawić. Dają i zabierają. Leczą i krzywdzą. Uciekają i nagle pojawiają się niewiadomo skąd. Jakby jakaś straszna choroba po wielu latach zdrowego życia. Nie chcą wiedzieć czy akurat jest dobrze, czy może kompletnie się wali. Zjawiają się i mieszają wszystkim.
Bez uczuć nie byli byśmy tym kim jesteśmy... Chyba wogóle byśmy nie byli...