W poprzedniej części skupiłam się głównie na ćwiczeniach, ale przede wszystkim najwazniejsze jest odżywianie, bo ćwiczenia bez odpowiedniej diety są w ogóle bez sensu, naprawdę, nie ma się, co katowac, a potem podjadać czekoladki itp. Dieta bez ćwiczeń tak, ale ćwiczenia bez diety odpadają. Niestety :( W mojej rodzinie wszyscy preferują kuchnie tradycyjną, staropolską...:( a jest to kuchnia bardzo tłusta i niezdrowa, opiera się na ziemniakach (zapychacze), kotlety schabowe (panierka), mięso wieprzowe (tłuste i niezdrowe), dlatego niełatwo było mi prowadzić zdrową dietę, na szczęście gotowanie i komponowanie posiłków strasznie polubiłam, a gdy zgłębiłam swoją wiedze na ten temat, potrafiłam stworzyć w kuchni coś zdrowego i smacznego zarazem. Może napiszę kilka zasad, jakimi się kierowałam w kuchni, co nie znaczy, że tak trzeba, ja przeczytałam mnóstwo artykułów itp. w internecie, a potem według własnego uznania wybrałam to co najważniesze, nie można popadać ze skrajności w skrajność, bo gdybym miała się sztywno trzymać, tego co piszą w internecie, to nie mogłabym nic jeść :)
1. Wyeliminowałam z diety tłuszcze zwierzęce (smalec, słoninia), mięso wieprzowe, podorby, majonez, gazowane napoje, fast-foody, chipsy(jadłam na imprezach), białe pieczywo.
2. Ograniczyłam słodycze do minimun(pozwalałam sobie raz w tyg. na kawałek czekolady czy coś, bo zbyt wielką miłością darzę słodycze), masło (używałam do jakichś potraw obiadowych, smarowąłam cienko chleb), ser żółty, śmietanę.
3. Nie panierowałam żadnych mięs, gotowane, pieczone, ew. na minimalnej ilości oleju coś smażone, ale baaaardzo rzadko.
4. Dużo warzyw (bardzo lubię brokuły) i owoców.
5. Nie słodziłam ani kawy, ani herbaty.
6. Dużo kawy, herbaty, soków, wody.
7. Z mięs jadłam tylko kurczaka i rybę, czasem na obiad w niedzielę jakąś polędwice z musu -.-
8. Kombinowałam w kuchni, eksperymenty, kuchnia włoska, chińska, te sprawy, nawet czasem rodzince coś ugotowałam, czasem kręcili nosem, a czasem im nawet smakowało!
9. Ciemne pieczywo, nabiał (jogurt, sery białe, jajka,serek wiejski), musli, orzechy (błonnik).
10. 3-4 posiłki dziennie, regularnie!!!, pilnowałam kalorii, max 1000.
11. A w niedzielę piekłam dla rodziny, tak!
Pokazałam Wam moje przykładowe posiłki:
I kolumna - sniadania (od góry)
1.Jogurt naturalny, musli (crunchy z biedronki najlepsze), maliny, borówki i prażony kokos <3
2. Placuszki serowo-cytrynowe polane gorzką czekoladą.
3. Placuszki bananowe.
4. Jogurt zbożowy, truskawki i musli.
5. Placuszki owsiane polane jogurtem + maliny i brzoskwinie.
II obiady (tak jakby kuchnia azjatycka)
1. Kurczak w curry, ryż + warzywka.
2. Kurczak 5 smaków z makaronem i warzywami.
3. Piersi z kurczaka w zalewie sojowej, ryż + mus szpinakowy.
4. Makaron z tuńczykiem + sałatka warzywna.
5. Risotto z kurczakiem i pieczarkami.
III obiady cd.
1. Quiche cukiniowy.
2. Pikanta pierś z kurczaka + brokuł.
3. Makaron w sosie pomidorowym.
4. Naleśniki z fetą i szpinakiem + sos czosnkowo-koperkowy.
5. Spaghetti na zielono.
IV. Propozycje na kolacje (u mnie kolacja zawsze o 18.)
1. Sałatka z fetą + grahamka(akurat jadłam pół)
2. Warzywa gotowane na parze.
3. Ratatuj warzywny + grzanka czosnkowa.
5. Grahamka z białym serkiem + pomidor.
5. Tortilla meksykańska z kurczakiem.
V. To co najlepsze, na niedzielne popołudnie (zazwyczaj skubnęłam, a piekłam dla rodziny):
1. Panna cotta na kruchym czekoladym cieście z porzeczkami.
2. Pani Walewska.
3. Bananowiec.
4. Lody smietankowe z malinami i borówkami.
5. Babeczki czekoladowe.
Chyba nietrudno zauważyć, że uweilbiam kurczaka pod wszelaką postacią (byleby nie w panierce!!!), kocham brokuły, ogólnie lubię mieć zielono na talerzu, różne pankcakes, bo są pyyyyszne i proste w przygotowaniu. Wspomniałam, że ważna jest regularność. Bardzo! Nalezy ustalić sobie godziny posiłków i tego się trzymać, jeść w spokoju i bez pośpiechu. Zawsze jadłam śniadanie ok. 7, a w weekendy 9., II sniadanie ok.11 (jabłko, banan), obiad 14-15 i kolacja 18.(jadłam dużo jabłek pomiedzy posiłkami) Z obiadem akurat róznie bywało, bo to zalezało też od szkoły. Gdy już powiedzmy 'osiągnęłam' wymarzoną figurę (chociaż szczerze, to nigdy nie była taka idealna) jadłam wciaz tak jak na 'diecie', tyle, że większe porcje i pozwalałam sobie czasem 'zgrzyszyć'(kotlet u babci, kawałek ciasta), a i nie liczyłam już kalorii,patrzyłam jedynie na jakosć posiłków. Jeśli chodzi o obecną chwile, to moje żywienie wygląda zupełnie inaczej, porzuciałm zdrowe nawyki,czego bardzo żałuję, ale teraz to nie jest takie proste. Godzina do pociągu, a w mieście tyle pokus i ląduję w cukierni albo w macu :((( któregoś dnia się wreszcie zepnę, to sobie obiecuję :)
Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani i zaspokoiłam ciekawość.
a jeśli jednak nie to tu -> http://ask.fm/fantasiiaa