przetrwałam dzisiejszy dzień - jestem wielka xd i nawet nie był taki zły.
bilans:
- kanapeczka z pasta rybna (100kcal)
- kanapeczka z serem zoltym (300kcal)
- frytki (400kcal)
- klopsiki (350kcal)
- ciastko zbozowe (50kcal)
- chyba koktajl jagodowy albo jakis owoc zjem po prostu
około 1200kcal :)
wiecie co? jakoś... NIE CHCE MI SIE JESC! : D nie czuje potrzeby zeby sie nazrec, ah ah < 3 jakie to cudowne. zawsze zjadając np. jedno ciasteczko miałam ochote na tysiac nastepnych. a teraz - powstrzymuje sie. wyliczam kazdy posilek. odmawiam tego czego zjesc nie moge. moze sie ktos przyczepic do frytek - ale kochane, w koncu chce odchudzac sie z glowa :) a dzisiaj kiedy wracalam ze szkoly bylam tak zajebiscie głodna, że musiałam coś zjeść.
jak sie zbiore to pocwicze jeszcze dzisiaj. ale nie wiem czy sie uda :< bo jestem kompletnie bez sił, a jeszcze zadania mam.
ah, i dzisiaj ostatecznie zdecydowalam się, że rozszerze biologie :) do tego angielski. i musze wybrac jeszcze jeden.. ostatecznie dwa przedmioty, które muszę rozszerzyć. tylko najpierw muszę się zdecydować co chce dalej robić ;/
na razie mam wizje pójścia na medycyne anastępnie zrobienia specjalizacji na psychiatre. ale.. to drugie tyle nauki jeszcze przede mna o.O wiec czy warto? ale znowu co ja innego moglabym robic?:C chyba, ze dietetyka?hm ;>
pojeczałam to teraz już uciekam xd miłego wieczoru kochane < 3