Bo w muzyce chodzi o to by wyrażać emocje.
Więc ja swoje wyrażam tym oto akordem "G", który co bardziej spostrzegawczy ludzie skojarzą z pewnym obraźliwym aczkolwiek pupularnym (wśród "hołoty osiedlowej" jak ja ich uroczo nazywam) znakiem.
Dzisiaj o 2 w nocy rodzinka wróciła z wczasów zagranicznych. Nie wystarczyła godzina by poziom irytacji osiągnął u mnie apogeum psując cały dobry nastrój, który miałem po 19 sierpnia .
Pocieszam się tym, że niedługo będzie K.A.SZ.-a () i mam nadzieje spotkać ludzi, których dość długo nie widziałem.
Jest źle... ale będzie lepiej (bo będzie, prawda?)
PS. "Czasem wystarczy jedno słowo." - ot moja wolna myśl, która bezczelnie wprosiła się tutaj