Rozdział 2.
"Z daleka od zła"
Jedną z gorszych chwil w moim życiu była seperacja od codzienności. Często zastanawiałam się czy robią to, dlatego że mnie nie kochają, a wręcz nienawidzą, czy dlatego że chcą dla mnie jak najlepiej. Nie znałam odpowiedzi na to pytanie w wieku sześciu lat. Chciałam chodzić do przedszkola, bawić się z dziećmi, smiać. Niestety oni mi to odebrali, zabronili. Nie odzywałam się do nich bardzo długo, starałam unikać kontaktu. Zazwyczaj podczas dwudziestu czterech godzin mówiłam tylko: "Dzień dobry", "smacznego", "dziękuję", "dobranoc". Niekiedy krótkich, jak najkrótszych odpowiedzi na ich pytania, typu: "Jesteś głodna?". Nie było to wymarzone dzieciństwo. Bawiłam się z moją suczką, Nessy, czytałam książki lub bawiłam się zabawkami. Miałam mało koleżanek. Byłam samotna, wiecznie smutna i często płakałam. Pewnego dnia gdy ojciec wyjechał w delegacje, a mama akurat miała kilku dniowy urlop, oczywiście moja opiekunka-Danuta- również miała wolne- zdażyło się coś niesamowitego. Była to moja pierwsza wielka przygoda. Wtedy taka magiczna, teraz prosta i oczywista. Siedziałam w pokoju na łóżku i zajadałam się czekoladkami, popijając kakao z bitą śmietaną, które zrobiła mi kucharka- weszła matka. Spojrzałam na nią zdziwiona, odkładając wysoki kubek na biały, ozdobny stoliczek. Patrzyła jakby oczekiwał, iż zapytam, po co przyszła, ale nie- obiecałam sobie dnia, w którym powiedzieli, że odtąd będę uczona w domu, iż nie odezwę się do nich bezpotrzeby. Stanęła przy mnie i spojrzała na moją marną twarzyczkę, otuloną długimi, jasnymi lokami. Czułam jak moje niebiesie, duże oczy lśnią, a różowe usta otwierają się żeby zapytać, wykrzyczeć jej to prosto w twarz. Co? A to dlaczego nie mogę chodzić do tego przedszkola. Nigdy nie odważyłam się tego zrobić, ale coś czułam, że to jest ten dzień.
-Mogę usiąć?- zapytała łagodnym głosikiem wskazując na łóżko. Skinełam głową na znak zgody.- Rozumiem, że masz prawo być wściekła, ale musisz wiedzieć- to wszystko dla twojego dobra. Odseperowaliśmy cię od reszty dzieci, ponieważ jesteś z innej rodziny.- w tym momencie spojrzałam na nią zdziwiona i wyciągnęłam przed siebie rękę, chcą pokazać jej tym, że ma się zatrzymać. Urwała.
-Uważasz, że reszta dzieci jest gorsza bo są biedne?- zapytałam. Nie do końca rozumiałam jej słowa. Byłam zdumiona, że tak mądra kobieta, może mówić coś takiego.
-Oczywiście, że nie!- zaśmiała się.- większość z ich rodzin nie popiera kandytatury twojego ojca na wyborach, a my nie chcemy aby to odbijało się na tobie.- dalej nie do końca rozumiałam, ale chciałam tak bardzo pójść do ludzi i wreszcie kogoś poznać.
-Nie obchodzi mnie to! Chcę mieć koleżanki!- zaczęłam szlochać. Po chwili leżałam cała zapłakana na kolanach mojej matki.
-Umówimy się tak.- zaczęła, a ja podniosłam moją twarz i patrzyłam prosto w jej błękitne, a raczej morskie oczy- Już za dwa tygodnie koniec roku szkolnego. Co oznacza, że dzieci nie będą już chodizły do przedszkola, a za dwa miesiące pójdą do szkoły. W te wakacje pojecdziemy do Paryża, albowiem ojciec twój ma wyjazd z pracy. A po tych dwóch miesiącach pójdziesz do szkoły z moim nazwiskiem. Dobrze?- Utuliałam ją jak tylko mocno mogłam. Uświadomiłam sobie, że przez dziewięć miesięcy prawie w ogóle z nimi nie rozmawiałam. Byłam taka szczęśliwa. Mama złapała mnie za rękę i sprowadziła na dół do jadalni na obiad. Był wyjątkowo smaczyny i kolorowy. To chyba tyl;ko dlatego, że stał się przełom w moim życiu, cud, kochałam ten dzień... do momentu.
GG 45325245
E-Mail [email protected]
ASK: http://ask.fm/falauczuc
PODNOSIĆ OGLĄDALNOŚC PROSZĘ :3
NOWY POMYSŁ !!!!!!!
Jeżeli chcecie zamieścić swoje opowiadanie na naszym blogu wraz ze swoim zdjęciem jest taka możliwość :) Przy okazji promujemy waszego photobloga :D
ZDJĘCIA PRZYSYŁAĆ WRAZ Z OPOWIADANIEM I NAZWĄ PHBL NA E-MAIL: [email protected]