teraz długie opowiadanie :)
ten rozdział jest dość kiepski, ale II gwarantuje pełen wrażeń :)
Rozdział I Jak to wszystko się zaczęło.
Pierwszy dzień szkoły,niech to. NIe chcę mi się wracać do tych wszystkich fałszywych ludzi,sztucznej atmosfery. Z drugiej strony w domu też nie jest za dobrze. Matka zaszła w ciąże jak miała 17 lat. Teraz sama mnie wychowuje, próbuje być dobrą matką, a mnie to tylko denerwuje. Zeszłam na dół.
-Jak ty wyglądasz , dziewczyno! - Fakt czarne spodnie z dziurą, czarno biała koszula w krate i glany nie były za eleganckie,ale miałam to gdzieś.
-Daj mi spokój co?
-Czemu ja nie mogę mieć normalnej córki?
-też się zastanawiam.- wyszłąm juz bez słowa.MIałam jej dość. Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam do szkoły. Dzięki ostremu graniu Iron Maiden, nic nie słyszałam oprócz tego. Przechodząc przez pasy zobaczyłam wysokiego, długowłosego bruneta. zapatrzyłam się i.... taśma się urwała. Obudziłam się. NIe byłam u siebie. To chyba był szpital. Zobaczyłąm mamę koło łóżka, w którym leżałam.
-Mamo.. co ja tu do cholery robię?!- przytuliła mnie ze łzami w oczach. CO jest grane?
-Och Misiu moja ! Jak się czujesz?
-Dziwnie.. Odpowiesz?
-Miałaś wypadek. Wjechał w Ciebie samochód, a przez Twoje ciemne ubranie kierowca Cię nie zauważył.
-Oh no tak.. kiedy stąd wyjdę?- w tej samej chwili przyszedł lekarz , pobadał mnie i powiedział że za tydzień wrócę do domu.
-Masz gościa.- I do sali wszedł ten brunet, ten na którego się zagapiłam.
-Cześć jestem Mateusz. Zanalazłem Cię po wypadku i zadzwoniłe po pogotowie.
-Ym dzięki.- nie wiedziałam czy mam mu za co dziękować. Dośc długo rozmawialiśmy. Mieliśmy o czym, bo interesowaliśmy się podobnymi rzeczami. To dziwnie. Zwykle nie mam dobrego kontaktu z innymi.NIe ufałam im. Ale Mateusz był jakiś inny.Taki szczery i ciepły.Był starszy. Chyba już po liceum, ja jestem w drugiej.Po długiej rozmowie wypaliłam :
-Odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś?
-Jasne.- odpowiedział z uśmiechem. Wyszedł. Na szafce obok łóżka szpitalnego zostawił kwiaty i swój numer telefonu.po tygodniu wyszłam ze szpitala. Mateusz codziennie mnie odwiedzał. Chyba serio się z nim zżyłam. Mama była sztucznie miła, tylko mnie to denerwowało.Przynajmniej kiedy wychodził zostawałąm sama. Mat miał przyjść na filmy. Dostałam smsa "Miśka, zaraz będę." Po kilku minutach przyszedł. Otworzyłam drzwi i zobaczyłąm tego uśmiechniętego kolesia. Poszliśmy do mnie i włączyłąm jakąś tandetną nudę. Oboje nie zwracaliśmy na nią uwagi.
-Kurczę , chodź na spacer.-wycedził.
-Nie , zostańmy w domu.-zrobił głupią minę ale się zgodził. To niesamowite jak swobodnie się przy sobie czuliśmy.Oparłam głowę na jego ramieniu.
-Patrz , dzięki temu wypadkowi się poznaliśmy.- Dał mi buziaka w czoło. Lubiłam jak to robił.
-Że też musiałam trafić na takiego głupka jak ty.- w tej samej chwili wstał i wziął mnie na barana.Miał 20 lat a zachowywał się jaby był dzieckiem. I za to go uwielbiałam.
Spotykaliśmy się tak cały czas. Było idealnie. Do czasu...
Jak mówiłam ten rozdział dość kiepski. Ale kolejne coraz lepsze.
Rozdział II strata już niedługo. :)
Pozdrawiam.
/666