Troszkę się rozpisze.
Pytacie, czy nie chcę czasem skończyc z internetem, photoblogiem. To jest dokładnie mój 883 wpis tutaj. Odejmiemy ze 100 wychodzi 783 ( dlatego, ze czasem dodawałem dwie notki dziennie ) Dodac z 50 ( gdyż tyle usunąłem zdjęc ) wychodzi 833 no i dodac ze 100 (gdyż czasami byłem tutaj, ale nie dodawałem notek), zostaje 993. Około 993 dni spędziłem tutaj z wami. Teraz pomyślmy logicznie, dzienne siedzenie tutaj minimum dwie godziny, czytanie komentarzy tych miłych, tych mniej, oglądanie fotoblogów innych ludzi, czytanie notek przyjaciół i nie tylko, zajęło mi sporo czasu, oczywiście robiłem to z przyjemnością, może czasem nie... Przyzwyczaiłem się do tego, że piszę tu notkę, opowiadam wam, co robiłem, co czuję, jakie stanowisko przyjmuje w różnych sprawach itd. itp. Nie jest mi łatwo się z tym rozstac, nawet nie próbuję, kiedyś, ale to kiedyś miałem *emo załamki* , ale to już minęło, nawet, gdy czuję się źle, piszę tutaj , bo wiem, że sporej liczbie ludzi podoba się to co piszę, to co pokazuję wam na zdjęciach i tak dalej. Staram się nie dodawac zdjęc z rąsi , w lusterku i tak dalej, jest to ostateczne wyjście, gdy nie posiadam już totalnie żadnych zdjęc - staram się zawsze coś wygrzebac. Poznałem tutaj wiele fajnych znajomości, niektórę się rozpadły, niektórę przetrwały. Ci ludzie pomogli mi strasznie w wielu sprawach, pocieszali, zachęcali, rozśmieszali, byli przy mnie i to mnie cieszy, nigdy wcześniej nie spodziewałem się, że mogę tutaj, w internecie, kogoś takiego znaleśc. Gdybym miał wymienic te osoby, troszkę musiałbym się wysylic, no ale są to np. Beata, ajmak, Karo, Monika, Julka (szczególnie gdy skaczemy po jebzdzidy czy bestach i nie możemy przestac się śmiac lol2) , a nawet Max - tak wiem, to już przeszłośc, ale odgrał on ważny epizod w moim życiu i mimo wszystko thank you. Dlatego nie wyobrażam sobię teraz jak potoczyłoby się moje życie bez internetu, tak wiem, zajeżdża trochę dzieckiem neo, ale takie są realia. Przysyłacie mi coraz więcej listów, mój pseudo fanpage lubi coraz więcej użytkowników facebooka, a oglądalnośc na photoblogu mnie strasznie cieszy - to wszystko zawdzięczam tylko wam. Co do krytyki-tak jak mówiłem, spływa ona po mnie, jeżeli słowa w niej dobrane są jakby pisał to pięciolatek, bądź hiper teksty próbujące mnie zagiąc brzmią podobnie do 'ale pedał z Ciebie' - okej, słyszałem to milion razy i już nie będę głębiej w to wchodził. Tak to jest , człowiek ma inny styl niż inni i od razu spostrzegany jest jako pedała, dziwoląga, kogoś, kto ma rodzinę patologiczną - nic na to nie poradzę, całe szczęście, że umiem to po prostu miec w dupe. Nawiązując jeszcze, nie wiem jakie uczucie rodzi tą nienawiśc, sama NIENAWIŚC do takich ludzi, zazdrośc czy co? No nie wiem, zazdrościc mi nie ma czego, każdy może kupic sobie podobne ciuchy do mnie, nawet, gdy ma kilka złoty w portfelu - powtarza, secound-handy to nie jest żadna wiocha, tam możesz odszukac serio fajne rzeczy. Chodzę po szkolę i widzę pełno ludzi w bluzkach adidasa, nike czy reeboka - wątpie, że na każdą z nich jego rodzice wydali około stówki, no ale przecież nie mogę się przyznac przy kolegach, że chodzę do lumpa, muszę miec dobrą reputację c'nie? -,- A co do tych pozytywnych komentarzy, jestem serio zadowolony, gdy takie czytam, kiedyś byłem zupełnie niedowartościowanym człowiekiem, teraz to się zmieniło - co zawdzięczam wam. Ogólnie, gdy przypomnę sobię mnie z rok temu, a teraz, to widzę zajebiście duży kontrast i to mnie zadawala, buduje, wzmacnia i przygotowuje do walki w życiu, którą podejmę za kilka lat, mianowicie ustawienie się i zaczęcie nowego życia - samemu, bądź z kimś, czas pokaże. Kocham Polskę, jest to moja ojczyzna, ale moim celem jest Paryż, tam chcę mieszkac, tam chcę życ i tam chcę umrzec. Nie widzę tego inaczej. Gdy widzę życie mojego brata właśnie tam, strasznie mu zazdroszczę, na pewno nie jest zajebiście łatwo, ale łatwiej o wiele - ludzie i atmosfera po prostu kładą na pysk taki szary Gorzów.
Więc moja odpowiedź na pytanie "Czy nie zastanawiasz się czasem nad tym, by stąd po prostu odejśc?" brzmi : Owszem, czasami, ale po chwili przypomnę sobię o tym wszystkim co napiasłem wyżej i od razu mi przechodzi , kocham to co robię, kocham moje życie i dąże do tego, by spełnic swoje najskrytsze marzenia, no bo chyba o to chodzi, nie?
no , to teraz zabieram się za krzyżaków, dziadów itp, jutro test próbny z humana, historia będzie porażką , ale jestem na nią przygotowany. Boże, spraw, bym dostał się na tą j3baną Przemysłowąąąąąąą!
Rozczarowanie jest bolesnym dowodem tego, że marzenia i nadzieja umarły razem w jednej chwili.