Tak więc, święta święta, coraz bliżej, i chuj, jebie mnie to fest. Mam dużo pytań, co i jak i ogólnie dręczy mnie coś na tyle mocno że nie wyrabiam. Tyle myśli, tyle pytań, tyle czasu, a i tak chuj. No, źle, gorzej, nieprzyjemnie. Potrzebuję taty i Mileny, potrzebuje dlatego bo rozumieją, ocierają łzy, podnoszą na duchu, znają mnie tak dobrze. Kurwa no, coś jest nie tak. Mam wszystko, ale jednak jest coś nie tak. Coś we mnie zawsze będzie psuć mi humor wtedy gdy nie trzeba. To coś będzie mnie zawsze męczyć, niestety. A co będzie kiedyś ? Będzie jedno wielkie nic, jestem za słaba, nie dam rady, nie udowodnienie mamie że dam radę, bo kurwa nie umiem. Cóż.
"Reprezentuje siebie, i prawdę którą muszę bronić...niech się śmieją fajnie, że mają z czego się śmiać"
Kocham Cię.