Jak to zwykła mówić moja siostra : "cud, miód, bez orzeszków".
Ten rok- bo w sumie prawie rok nie pisałam- był dla mnie niezwykły. Można by stwierdzić, że odnalazłam siebie; odnalazłam TELUSA.
Telus w wersji '12 jest, co dziwne, dziewczyną -i to nie jeżeli chodzi o płciowość ( jeżeli o to chodzi nadal jestem podgatunkiem obojga)- czyjąś dziewczyną i jestem wielką szczęściarą, że mój Kucacek ze mną wytrzymuje już 6 miesięcy. Co jeszcze ? Jak już większość moich "koleżanek" z ogólniaka zauważyła, zaczęłam nosić więcej niż jeden kolor - a wręcz w nich tonę. Studiuje dziennikarstwo, nadal chce być aktorką, nadal mam w sobie tęczę i co najzabawniejsze odkryłam, że płeć przeciwna( podgatunek "facet") jest mną zainteresowana.
Zastanawiające... Telus - to brzydkie, wielkie,kudłate niewadomoco- jest atrakcyjna?! Dla niektórych czas olśnienia przyszedł trochę za późno, a dla innych - jak zwykłam mówić " nie ma takiego wagonu ... " ale do swojego na chwilę obecną jestem dość mocno przyłączona i nie chce się puszczać.
Fakt, pomimo wielu nowych cech, które są dla mnie zadziwiające, jestem tą samą szczerą do bólu, chamską i wredną pizdą jaką byłam. Oczywiście posiadam swój Tęczowy Lukier i - jak to Telus - zawsze dopomogę moim najdroższym.
Cóż- na razie to tyle. Te więzi, które przetrwały- miały przetrwać, inne - nie były nic warte ; więc nie pozostaje nic innego, jak napisać na zakończenie :
" Hakuna Matata" i "Fuck u very much"!!!!